Bez ściemy!

Byliśmy w więzieniu na Białołęce. Tak pracują osadzeni. Ile zarabiają? [WIDEO]

2023-03-25 5:17

Białołęka w Warszawie. To tu znajduje się największy zakład penitencjarny w Polsce. Karę odbywa w tym miejscu ponad pół tysiąca osadzonych. Sprawdziliśmy, jak wygląda życie za murami tego ponurego gmaszyska. Wielu mogłoby się zdziwić. Tu się nie zbija bąków, odliczając dni do końca odsiadki. Więźniowie już od 7 rano są w pracy! Zobacz naszą galerię i materiał wideo

- 5.30 pobudka, potem szybka toaleta poranna, kawa, śniadanie i do pracy - opowiada nam Janusz (44 l.), który odsiaduje 1,5-roczny wyrok w areszcie śledczym w Białołęce i jednocześnie jest zatrudniony przez prywatną firmę zewnętrzną jako monter plastikowych pojemników. - Pracę kończymy o 15, a potem mamy już czas wolny - opowiada. 

98% więźniów na Białołęce pracuje

Pan Janusz, jak zdecydowana większość z 580 osadzonych w największym więzieniu w Polsce - Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce - pracuje. Osadzeni wykonują prace i za darmo, i za wynagrodzenie. Na terenie jednostki, jak również poza nią. Co dokładnie robią?

Więźniowie zajmują się obsługą pralni, przygotowywaniem paczek i zakupów, wykonują prace introligatorskie. Kolejna grupa pracuje jako pomoc kuchenna, przy pracach remontowo-budowlanych, porządkowych, w więziennej bibliotece czy radiowęźle. Niemal 140 skazanych pracuje na rzecz  firm zewnętrznych aż w dziewięciu lokalizacjach poza murami aresztu. Wykonują prace związane z ekorecyklingiem, produkcją betonu, zajmują się utrzymaniem czystości pojazdów ciężarowych, produkują elementy wyposażenia sklepowego, pracują też w drukarni. Łącznie w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce zatrudnionych jest ponad 98 procent skazanych, spośród wszystkich osadzonych, kwalifikujących się do pracy. Niemal połowa z nich pracuje odpłatnie.

Ile zarabiają więźniowie?

- Osadzeni otrzymują pensję minimalną, która po ostatniej podwyżce wynosi 3 490,00 zł brutto, ale mają też możliwość awansu - mówi nam mjr Zbigniew Śnieg, zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Warszawie Białołęce. Mogą też liczyć na... urlop. Wielu z nich dzięki pracy zdobywa nowy zawód i doświadczenie, które udaje im się czasem wykorzystać po wyjściu na wolność. 

- Dla mnie to bardzo ważne, że mogę pracować w trakcie odsiadki. Na wolności czeka na mnie żona i trójka dzieci. Dzięki temu, że jestem zatrudniony przez firmę zewnętrzną na umowę o pracę, mogę co miesiąc przesyłać pieniądze rodzinie i w ten sposób im pomóc - tłumaczy Janusz, który odbywa karę za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. - Część pieniędzy dostaję od razu, a część czeka na mnie na specjalnym koncie, aż do momentu, kiedy wyjdę na wolność - mówi nam.

Takie zatrudnienie na etat to prawdziwy przywilej dla osadzonych, na który muszą wcześniej zasłużyć bezpłatną pracą na rzecz wszystkich, sprzątając czy pomagając przygotowywać posiłki w więziennej kuchni. - Dla nas to namiastka normalnego życia. Przez chwilę mamy poczucie, że jesteśmy wolni. Nie siedzimy i się nie zadręczamy. Bez tej pracy byłoby bardzo trudno - przyznaje  Krystian (29 l.), który na wolności był taksówkarzem, a wyrok otrzymał za kradzieże. 

Michał Woś: Praca to najlepsza metoda resocjalizacji

- Przywracamy w więziennictwie normalność - przekonuje wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. - Ministerialny program "Praca dla więźniów" ma w założeniu sprawić, żeby społeczeństwo dokładało jak najmniej do systemu penitencjarnego. To więźniowie produkują większość produktów, których używają: koce, obuwie robocze, środki czystości, proszki do prania, mundury dla Służby Więziennej, teczki, akta  itd. - tłumaczy i podkreśla, jak ważna jest  współpraca z przedsiębiorcami. - Ci, którzy są dla społeczeństwa bezpieczni, mogą pracować na zewnątrz. Wtedy do każdego zatrudnionego osadzonego przedsiębiorca dostaje co kwartał jedną trzecią tego, co wydaje na osadzonych - wylicza minister. Jak podkreśla ważne jest, żeby zło, którego się dopuścili, mieli okazję odpracować dla społeczeństwa, stąd zmiana przepisów pozwalająca więźniom wykonywać takie prace społeczne jak sprzątanie ulic, pomoc w domach opieki czy w razie klęsk żywiołowych. -  Nie ma lepszej metody resocjalizacji niż praca - przekonuje Michał Woś. 

Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć i wideo poniżej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki