Walka z faszyzmem
Porażka Ligi Narodów okazała się tragiczna w konsekwencjach. W czasie II wojny światowej zginęło ponad 62 miliony ludzi, a kolejne miliony tułały się po świecie w drugiej połowie lat 40. Nad ruinami miast, które legły w gruzach, unosił się pył i choć od dekad pokolenia próbują uleczyć się z traumy tamtych doświadczeń, wciąż odczuwamy konsekwencje koszmaru, jaki na prawie sześć lat ogarnął większość państw na globie.
ONZ, którego pierwszą konferencję zwołano 25 kwietnia 1945 roku w San Francisco, miało stanowić odpowiedź na okrucieństwo II wojny światowej. Lecz pierwsze kroki w celu utworzenia tej organizacji wykonano już w styczniu 1942, gdy przez 26 krajów podpisana została Deklaracja Narodów Zjednoczonych, zobowiązując je do walki z państwami faszystowskimi. Do sygnatariuszy należała także Polska.
Pomimo tego na konferencję założycielską 26 czerwca 1945 nie został zaproszony reprezentant z naszego kraju. Wirtuoz fortepianu, Artur Rubinstein, którego występ miał uświetnić uroczystość podpisania Karty Narodów Zjednoczonych, postanowił dać wyraz swojemu oburzeniu. Tak wspominał tamten wieczór w wywiadzie dla Radia Wolna Europa w 1982 roku:
Przyszedłem na próbę i szukałem chorągwi polskiej. Chorągwi tej nie było. Powiedziałem sobie: jak to, cała wojna szła przecież o Polskę. Francja, Anglia, Ameryka walczyły o Polskę. Co to jest? Byłem absolutnie wściekły. Podczas wojny musiałem na początku każdego występu grać najpierw hymn amerykański, tym razem też tak było. Ale raptem coś we mnie wezbrało. Wstałem z krzesła. Moja żona stała za kulisami. Widziała, co ja robię. Powiedziałem, że w tej sali, w której urządzi się przyszłość świata, brakuje mi chorągwi polskiej, za którą walczyliście. Ja tego nie mogę tolerować, dlatego zagram hymn Polski i proszę o powstanie.
Kapitulacja Zachodu
Karta Narodów Zjednoczonych została przez Polskę podpisana 16 października 1945 przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Być może był to wynik odważnego gestu pianisty, którym wywołał konsternację wśród reprezentantów pozostałych państw. A być może gest kapitulacji zachodnich krajów wobec Józefa Stalina. O ile aliantom zależało na obecności w ONZ rządu RP na uchodźstwie, czemu sprzeciwiał się sowiecki dyktator, o tyle próbowali zarazem uniknąć zaproszenia na konferencję reprezentantów TRJN. Powstał on przecież pod egidą Moskwy i aż do 5 lipca nie uznawały go m.in. Francja, Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone.
Gdy rząd brytyjski postanowił uznać władzę Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, Edward Raczyński, ówczesny ambasador RP w Wielkiej Brytanii – powołany na to stanowisko w 1934 roku – złożył notę protestacyjną. Pisał w niej:
W obecnej sytuacji źródłem władzy rządu z p. Osóbką-Morawskim na czele jest decyzja powzięta nie przez naród polski, lecz przez trzy obce mocarstwa, z których jedno przy pomocy swej armii i policji władza de facto całą administracją Polski. Podstawę prawną takiego rządu można jedynie porównać z podstawą prawną tzw. rządów ustanawianych w krajach okupowanych przez Niemcy w czasie wojny.
Ostatecznie procedura przystąpienia Polski do Karty Narodów Zjednoczonych została formalnie zakończona 24 października, kiedy przekazano dokument ratyfikacyjny podpisany przez prezydenta Bolesława Bieruta, premiera Edwarda Osóbkę-Morawskiego oraz ministra spraw zagranicznych Wincentego Rzymowskiego. Polska stała się tym samym 51 członkiem założycielem ONZ.
Czy ONZ spełnia swoją rolę?
Ideą leżącą u podstaw powołania ONZ była potrzeba ochrony przyszłych pokoleń od klęski wojny. W preambule Karty zapisano, że:
dwukrotnie za naszego życia wyrządziła ludzkości niewypowiedziane cierpienia
a pragnieniem sygnatariuszy jest:
przywrócić wiarę w podstawowe prawa człowieka, godność i wartość jednostki, równość praw mężczyzn i kobiet oraz narodów wielkich i małych
Od tamtej pory na świecie wybuchały liczne konflikty, w tym także i takie wywołane przez członków założycieli ONZ. Z tego powodu wielokrotnie powracają pytania o to, czy organizacja ta właściwie spełnia swoją rolę. Profesor Piotr Wawrzyk w audycji Polskiego Radia „Puls świata” mówił jednak:
Przy wszystkich swoich wadach i potencjalnej nieskuteczności, Organizacja Narodów Zjednoczonych jest potrzebna, ponieważ to jedyne forum skupiające wszystkie państwa świata.
Krytycy podkreślają również, iż ONZ odzwierciedla powojenny układ sił politycznych, a wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa znajduje się Rosja. Z tej właśnie przyczyny nie jest możliwa m.in. rezolucja o operacji pokojowej w Ukrainie. Trudno nie przyznać im racji, lecz przy ONZ działają także istotne organizacje wyspecjalizowane, do których należy choćby Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Organizacja Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) czy Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF). Choć ONZ-owi nie zawsze udaje się czynić rzeczywistość lepszą, trudno nie docenić jego starań w walce o sprawiedliwszy świat. Tylko czy to wystarczy, by uniknąć losu Ligi Narodów?