Monika Olejnik zyskała sympatię wielu widzów TVN dzięki temu, jak prowadzi "Kropkę nad i". Dziennikarka bez oporów wchodzi w słowne potyczki z politykami wszystkich frakcji, zadaje trudne pytania i domaga się odpowiedzi. Tym razem jednak to powodzie w południowo-zachodniej Polsce przykuły jej uwagę i postanowiła udać się na miejsce. Co zobaczyła?
Monika Olejnik na miejscu powodzi
Monika Olejnik zamieściła na swoim profilu na Instagramie zdjęcia i Instastories z Lądku Zdroju, na których widać, jak woda niszczyła budynki i okolicę. Wszędzie widać naniesione przez fale śmieci. Na nagraniu widać, jak zmartwiona dziennikarka rozmawia z panem Grzegorzem. Zapytała go, czego w tej chwili najbardziej potrzebują powodzianie.
- Przed zimą wszelkiego rodzaju grzejniki. Jeżeli prąd powróci to będziemy mogli sobie poradzić. Osuszacze, generatory prądu, lampki, baterie, paliwo; wszystko, co się przyda, żeby przetrwać te trudne chwile - mówił mężczyzna.
Rozmówca Moniki Olejnik zwrócił uwagę, że obecne warunki są fatalne dla dzieci. Wszędzie jest pełno śmierdzącego mułu, a niebawem mogą zalęgnąć się szczury i robaki. Pan Grzegorz podziękował także wolontariuszom, strażakom i wojskowym, którzy cały czas pracują na miejscu, pomagając usunąć skutki powodzi.
Na InstaStories pokazała z kolei nagranie ze szpitala w Nysie, gdzie dyrektor placówki, Artur Kamiński, pokazał jej między innymi zalany tomograf.
- Skrajnie wyczerpani strażacy, żołnierze, policjanci, lekarze, wolontariusze i wszyscy ludzie dobrej woli pomagający w tragicznej powodzi - jesteście współczesnymi bohaterami, dziękuję - czytamy na kolejnej InstaStory.
Dziennikarka jest zdruzgotana
Monika Olejnik w swoim poście napisała też, jak wyglądają w jej ocenie miejsca, które odwiedziła.
- Widziałam wstrząsające obrazy, jak apokalipsa. Tragedia, brak słów! Pan Grzegorz z Lądka Zdroju przeżył dramat, nie poddaje się. Potrzebuje profesjonalnej pomocy specjalistów. Takich osób są tysiące! - napisała.
Podkreśliła także, jak ważna jest szybka pomoc teraz, gdy wieczory robią się coraz zimniejsze.
- Pomóżmy, proszę, w osuszeniu zalanych domów przed zimą! Ważna jest pomoc psychologów! Woda opada, ale problemy się nie kończą. Nasza pomoc PONAD PODZIAŁAMI jest niezbędna - dodała.
Widać, że dramat powodzian zdruzgotał gospodynię "Kropki nad i", która na własne oczy zobaczyła skalę zniszczeń.
W naszej galerii zobaczysz, jak mieszka Monika Olejnik: