Beata Tadla miała grzyba i toaletę na półpiętrze
Beata Tadla zrobiła wielką karierę w telewizji. 48-letnia prezenterka zawsze czarowała widzów urodą i profesjonalizmem. A życiu lekko nie miała. Na świat przyszła jeszcze za tzw. głębokiej komuny. O luksusach mogła tylko pomarzyć. Przyszła gwiazda TVP mieszkała w obskurnej kamienicy w Legnicy. - Kiedy myślę o dzieciństwie, mam przed oczami kamienicę przy ulicy Jaworzyńskiej 100 w Legnicy. Nasze mieszkanie mieściło się na poddaszu. Na zaadaptowanym strychu korytarz był odrapany, na ścianach wychodziły ślady wcześniej malowanych lamperii, nie było ciepłej wody ani kaloryferów, do toalety schodziliśmy na półpiętro. A jednak dzięki mamie było przytulnie: robiła gobeliny, przystrajała mieszkanie własnoręcznie wykonanymi ozdobami, szyła zasłony, narzuty na łóżka. Jedną ścianę trzeba było przykryć zasłoną, bo był na niej wielki grzyb. Mama kolorowała nasz świat. To moje pierwsze wspomnienie - zdradza Beata Tadla w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
W kamienicy Beaty Tadli kwitł handel wymienny
W trudnych czasach jednak ludzie jakoś sobie radzili. To, co dziś wydaje się horrorem, wtedy dla małej Beatki było zwyczajną codziennością. Choć gdyby nie zaradność jej rodziców i sąsiadów, byłoby naprawdę ciężko. - Kamienica działała jak jeden wielki organizm, bo wszyscy kombinowali i dzielili się tym, czym mogli. Jedna z sąsiadek pracowała w zakładzie włókienniczym i wynosiła tkaniny. Mama szyła jej ubrania, a ona w zamian dawała materiał i dzięki temu miałam nowe sukienki. Inna sąsiadka pracowała w zakładzie cukierniczym, wynosiła wiórki kokosowe, ktoś piekł ciasto i cała kamienica miała deser - wspomina Beata Tadla. - Mój tata mógł w pracy zdobyć benzynę, a sąsiad kawałek mięsa. Handel wymienny kwitł - dodaje.
W naszej galerii zobaczysz, jak przez 18 lat zmieniła się twarz Beaty Tadli