O tym, że zmaga się z endometriozą Łucyan opowiedziała już kilka lat temu. Zrobiła to, gdy była w ciąży, a swoim wyznaniem chciała pokazać innym kobietom, iż należy walczyć o siebie. Teraz znów wspomniała o chorobie i pokazała zdjęcia ze szpitala, które jak podkreśliła, do tej pory widzieli tylko jej najbliżsi, czyli mama i mąż. - Zazwyczaj jako dziennikarka - chowam się za historiami swoich bohaterów i bohaterek. Tym razem staje z nimi w jednym szeregu, bo dobrze wiem czego doświadczają. I wiem też, że endometrioza to choroba, a nie uroda! - napisała na Instagramie. I krok po kroku przedstawiła swoją historię.
Był czas pandemii, gdy Łucyan trafiła do szpitala, i tylko przez telefon mogła kontaktować się z bliskim. Wspominając pracę przy książce, poświęconej kobietom cierpiącym na endometriozę, dziennikarka zaznaczyła, że słuchając swoich rozmówczyń doskonale wiedziała, co czują i przeżywają, znała to z własnego doświadczenia.
- Też doświadczałam paraliżującego bólu. Też byłam zbierana przez męża z podłogi, bo nie miałam siły wstać. Też odbijałam się od lekarza do lekarza w poszukiwaniu właściwej diagnozy. Też wielokrotnie słyszałam, że wymyślam - napisałam.
Też przez lata nie mogłam zajść w ciążę i były miesiące, które przeleżałam w łóżku płacząc. Też doświadczyłam błędów lekarskich, które skończyły się ciężkimi i nieodwracalnymi powikłaniami. Też byłam operowana. Dwukrotnie - wyznała.
Dalej Łucyan napisała, że na szczęście w końcu udało jej się trafić na "wyjątkowego lekarza": - Przeszłam specjalistyczną operację. Szalejąca w poprzednich latach endometrioza zajęła wiele narządów. I doszła aż do przepony. Pół roku później zaszłam w ciążę. Tereski nie byłoby, gdyby nie długa i ciężka walka z chorobą - napisała pokazując urocze zdjęcie z córeczką.