Po wydarzeniach związanych z zatrzymaniem, Ryszard Czarnecki udał się do kościoła. Był wyraźnie skruszony, szukając chwili spokoju i ukojenia. Wychodząc z świątyni, wyglądał na zmartwionego. Prawdopodobnie analizował ostatnie dni i nadchodzące wyzwania. Zamyślony, patrzył w dal, jakby próbując znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytanie ,,co przyniesie przyszłość?".