Lech Wałęsa nigdy nie krył się ze swoją głęboką wiarą, wręcz przeciwnie - przy każdej okazji podkreśla, jak ważny jest Bóg w jego życiu. Regularnie chodzi także do kościoła. Nie inaczej było w niedzielę 8 września. Ubrany w błękitną koszulę z napisem "Konstytucja" i wizerunkiem Matki Boskiej oraz szarych spodniach poszedł na mszę.
Pogoda była wręcz wakacyjna: temperatura dopisała, a słońce pięknie świeciło. Były prezydent jednak nie spodziewał się, że po wyjściu z kościoła czeka go niespodzianka... Czekał na niego fan z zabytkowym albumem "Solidarność" z 1980 roku. Lech Wałęsa z przyjemnością podpisał zarówno książkę, jak i swoje zdjęcie w środku.
To jednak nie wszystko. Chwilę później zaczepiła go kobieta z dzieckiem. Polski noblista chętnie się zatrzymał, żeby z nią porozmawiać. Pogawędka najwyraźniej minęła w bardzo przyjemnej atmosferze, bowiem obie strony nie kryły uśmiechów.
Jak widać nie obeszło się bez małego zamieszania. Lech Wałęsa zawsze może się spodziewać, ze spotka swoich sympatyków, nawet pod kościołem! W naszej galerii można zobaczyć, jak wyglądało całe zajście.