Kolonizacja Ameryki Południowej
Początkowo nasze transatlantyki obsługiwały trzy jednostki – „Polonia”, „Kościuszko” oraz „Pułaski”. Pływały one na linii Kopenhaga-Halifax-Nowy Jork. Połączenie ze Stanami i Kanadą miało zapewniać łączność z Polonią w obu krajach.
Wkrótce, w związku ze zwiększającą się emigracją polskich Żydów do Palestyny, Polskie Transatlantyckie Towarzystwo Okrętowe postanowiło wykorzystać trend. W celu obsługi tego kierunku powstała dedykowana linia do Hajfy oraz Jafy. Rozpoczynała się ona w rumuńskiej Konstancy, gdzie kursował specjalny pociąg PKP.
Trzecim i ostatnim połączeniem była tzw. linia południowoamerykańska między nowoutworzonym miastem Gdynia a Rio de Janeiro oraz Buenos Aires. Linia miała obsługiwać polską emigrację do Brazylii i Argentyny, lecz jej celem było także budowanie relacji handlowych z tą częścią świata. W związku z planami ekspansji II Rzeczypospolitej rząd zamierzał wykupić tam ziemie i stworzyć kolonię.
Na te potrzeby, między Polską a Ameryką Południową kursowały dwa statki przeznaczone do transportu mniejszych towarów, tzw. drobnicowce. Słynny MS „Chrobry”, w którego inauguracyjnym rejsie 29 lipca 1939 roku wziął udział pisarz Witold Gombrowicz, był natomiast przeznaczony do obsługi tej linii jako statek pasażerski.
Transatlantyk doskonały
Był najmłodszym naszym transatlantykiem, zbudowanym w Danii według projektu bliźniaczego z MS „Sobieskim”. „Chrobry” różnił się zasadniczo jedynie większą ilością miejsc pasażerskich, które uzyskano poprzez zagęszczenie kabin.
MS „Chrobry” nie miał wad. Z siedmiu naszych transatlantyków był najlepszy. Zwrotny jak luksusowa motorówka, w sztormach wspinał się na fale, a nie przyjmował ich na pokład. (...) Wnętrza i pomieszczenia statku były udane zarówno pod względem artystycznym, jak i użyteczności na co dzień. Miał niedościgniony przez inne nasze transatlantyki urok czegoś bardzo doskonałego
– w „Szamanie morskim” pisał kapitan żeglugi wielkiej Karol Olgierd Borchardt.
MS „Chrobry” został poświęcony 27 lipca 1939 roku, a dwa dni później około godziny 16:00 wyruszył w pierwszą podróż. Kapitanem okrętu był Edward Pacewicz. Na pokładzie znajdowało się wtedy 1042 pasażerów, a wśród nich Witold Gombrowicz, który do Polski z rejsu już nie powrócił. Pisarz zszedł z pokładu 20 sierpnia 1939 roku w Argentynie, gdzie żył do 1963 roku. W swojej pisanej na emigracji książce pt. „Trans-Atlantyk” autor opisywał osamotnienie oraz odcięcie od pogrążonego w wojnie kraju. Zarazem szydził z zadufania Polaków jakby nieświadomych sytuacji.
Po kilku dniach spędzonych w Rio de Janeiro transatlantyk wyruszył w dalszą drogę. Informacja o wybuchu wojny zastała go na oceanie w pobliżu brazylijskiego portu Pernambuco. Rejs został przerwany, pasażerowie zeszli z pokładu w Ameryce Południowej, a „Chrobry” wyruszył do Southhampton, gdzie miał zostać przebudowany na transportowiec dla wojska.
I tak zakończyły się marzenia Sanacji o stworzeniu morskiej potęgi. 14 maja 1940 roku MS „Chrobry” został zbombardowany w pobliżu północno-norweskiego portu. Wybuchł pożar, lecz większa część załogi przeżyła. 29 lutego 2000 roku wrak został zlokalizowany na głębokości 160 metrów.
Transport zapewnia bezpieczeństwo
Rozwój potencjału transportowego stanowił kluczową gałąź inwestycyjną II Rzeczypospolitej zgodnie zresztą z przedwojennym hasłem LOT-u: „Granice polskości zakreśli zasięg naszych samolotów”. Potężne inwestycje, które wówczas zostały rozpoczęte, do dzisiaj procentują – jak choćby budowa nowoczesnego portu pełnomorskiego w Gdyni. Innym niezwykle cennym przedsięwzięciem była tzw. magistrala węglowa, łącząca Śląsk z wybrzeżem, lecz z pominięciem Gdańska.
Dzięki rozwojowi tego obszaru możliwe stało się poszerzenie sojuszy międzynarodowych oraz budowa relacji z państwami zamorskimi. Wydaje się oczywiste, że także współcześnie polska racja stanu powinna skupiać się na długofalowych inwestycjach w tę dziedzinę gospodarki. Nawet, jeśli miałyby te inwestycje zacząć przynosić korzyści dopiero za kilka dekad.