Mariusz Max Kolonko od ponad 10 lat nagrywa swoje programy w sieci. W 2015 r. wyrażał gotowość ubiegania się o fotel prezesa TVP, w 2019 r. próbował stworzyć formację polityczną (jego komitet przed wyborami nie zebrał wymaganej liczby podpisów), zaś w 2020 r. ogłosił się... prezydentem. W lipcu ubiegłego roku na jednym z internetowych nagrań zwrócił się w szalenie nieeleganckich słowach do Andrzeja Dudy. - Mam w d***e, co to będzie. Ja mówię, co będzie. Ja mówię, co zrobię z tobą, Duda. Ja cię z********ę po prostu - grzmiał dziennikarz, twierdząc przy tym, że "przekaże go wagnerowcom".
Zobacz: Tak wygląda grób Roberta Smoktunowicza miesiąc od śmierci. Poruszający widok
Groźby śmierci zostały wówczas zgłoszone do warszawskiej prokuratury, która podjęła działania mające na celu ustalenie miejsca pobytu byłego dziennikarza. Jak informuje właśnie portal Gazeta.pl, postępowanie przeciwko Kolonce "pozostaje zawieszone z uwagi na nieznane miejsce pobytu podejrzanego"
- "Wdrożone zostały poszukiwania ogólnopolskie podejrzanego". Prokuratura przekazała, że "aktualnie trwają czynności celem ustalenia konkretnego miejsca przebywania podejrzanego na terenie USA, by można było skierować wniosek o przeprowadzenie czynności procesowych z podejrzanym w najbliżej położonej placówce konsularnej RP" - czytamy w oświadczeniu, jakie prokuratura przysłała portalowi.
Przeczytaj: Kwaśniewska oburzona zachowaniem Agaty Dudy! „Były takie sytuacje, że byłam oburzona i zdziwiona"
Zmagania z amerykańskim systemem prawnym wydają się jednak komplikować sytuację. Rzecznik zwraca uwagę na rygorystyczne podejście USA do wniosków o międzynarodową pomoc prawną, szczególnie gdy mogą one kolidować z zapisami Konstytucji USA dotyczącymi wolności słowa.
Kodeks karny za czynną napaść na prezydenta RP przewiduje karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Za kierowanie groźby karalnej można natomiast zostać skazanym na maksymalnie dwa lata więzienia.
Galeria poniżej: Andrzej Duda został surferem