Przedwojenna historia Polskiego Fiata
Bohater tej opowieści narodził się we Włoszech jesienią 1972 roku. Premierę turyńską miał w październiku, zaś na Placu Defilad pojawił się w już listopadzie. Był właściwie bratem bliźniakiem Fiata 500. Wtedy różniły się od siebie właściwie jedynie podwoziem. Początkowo nic nie zapowiadało, że już wkrótce stanie się najpopularniejszych autem na polskich drogach.
Wstęp do dziejów tego sukcesu miał miejsce w latach 20. XX wieku, kiedy międzywojenny rząd zakupił od włoskiego koncernu licencję na produkcję małego samochodu pod nazwą Polski Fiat. Pół wieku później pamięć o tej doskonałej współpracy wciąż pozostawała w Turynie żywa. Na mocy kontraktu „o współpracy przemysłowej i licencyjnej na samochód małolitrażowy 126” 6 czerwca 1973 roku w Fabryce Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej zmontowano z oryginalnych włoskich części pierwszego Fiata 126p. Miesiąc później ruszyła seryjna produkcja.
Za Gierka „maluch” się nie psuł
Mały a jednak pojemny – był marzeniem na wyciągnięcie ręki. Nadawał się na wyjazd czteroosobowej rodziny z psem pod namiot oraz do przewiezienia szafy. Nie należał może do najtańszych. Kosztował 69 tysięcy przy średnich zarobkach w wysokości trzech i pół tysiąca. Lecz i tak nie wystarczyło mieć pieniędzy, aby móc nim wyjechać z salonu. Obowiązywały przecież talony. Ci, którym udawało się go zdobyć dzięki odpowiednim kontaktom, nieraz brali potem „malucha” na handel i zarabiali krocie. Na giełdach osiągał cenę 110 tysięcy złotych.
Jego renomę motoryzacyjnego marzenia umacniały produkcje filmowe oraz seriale. Jeździł nim choćby inżynier Karwowski w „Czterdziestolatku”, a jego czerwony samochód pojawiał się w czołówce. Prowadzili go także Bolek i Lolek, choć w prawdziwym świecie nie sięgaliby nawet do pedałów. Adaś Miauczyński w „Nic śmiesznego” Marka Koterskiego mierzył się zaś z koniecznością ciągłych napraw, ale to już było w innej epoce. Za Gierka „maluch” się nie psuł.
Przedziały dla palących i niepalących w „maluchu”
Zapotrzebowanie na Fiata 126p było ogromne, dlatego w 1975 roku ruszyła druga fabryka – w Tychach. Rok później wprowadzono do produkcji wersję „malucha” z mocniejszym silnikiem, 652 m3. To zapoczątkowało okres licznych modernizacji, zarówno wnętrza, jak i wyposażenia. W magazynie „Motor” z 8 lipca 1979 roku dziennikarz pisał:
Większa jest trwałość samochodu, lepsza niż dawniej jakość np. odbłyśników reflektorów. Do polepszenia bezpieczeństwa biernego przyczyniło się np. wprowadzenie blokady przednich foteli
Pomimo tego komfort jazdy oceniał jako bardzo ograniczony ze względu na ciasnotę oraz hałas podczas jazdy.
Odgłosy wydawane przez „malucha” przyniosły mu miano „kaszlaka”, a jego kolejne defekty dyrekcja fabryki samochodów postanowiła uczynić atutem. Zorganizowano konkurs na najlepsze dowcipy, w wyniku którego wydano książeczkę, zawierającą 126 żartów:
Od chwili gdy podczas krakowskich juwenaliów do seryjnego „malucha” zmieściło się 13 studentów, rozważa się jakoby możliwość wprowadzenia do fiata 126p osobnych przedziałów dla palących i niepalących
Tom Hanks i „maluchem” cztery kontynenty
Na długo zanim Tom Hanks zakochał się w „maluchu”, gdy podczas zdjęć w Budapeszcie napotkał Fiata 126p w 2016 roku, trzech śmiałków postanowiło nim objechać świat. Januszowi Chmielowi, Andrzejowi Morzyckiemu oraz Wojciechowi Wolakawi zajęło to 14 miesięcy:
przemierzyli trzy kontynenty – Europę, Azję i Amerykę, drogę wodną pokonując na polskich statkach handlowych
– pisali autorzy książki „Maluchem do raju. Czym i jak podróżowano w PRL-u”.
Podróż rozpoczęła się w 1976 roku na krakowskim rynku. Choć śmiałkowie o objęcie patronatu nad wyprawą zwrócili się do dyrekcji fabryki w Bielsko-Białej, otrzymali odmowę. Zaangażowało się za to Młodzieżowe Koło Kultury w Krakowie. Zastrzyk gotówki otrzymali od LOT-u, a producent opon Stomil Olsztyn zaopatrzył ich w dwa komplety opon tzw. „kartoflaków”. Okazały się niezwykle wytrzymałe, skoro zdołały przejechać 40 000 kilometrów.
Nic nie zastąpi „malucha”
We Włoszech produkcja samochodu zakończyła się w 1980 roku, w Polsce ostatni egzemplarz zjechał z linii produkcyjnej w południe 22 września 2000 roku. Ten „maluch” stanął w Muzeum Fiata w Turynie, lecz w naszych fabrykach powstało ich w sumie ponad 3 miliony. Choć jego następcą miało być Cinquecento, którego produkcja rozpoczęła się w 1991 roku, auto nie zdołało zastąpić kultowego modelu.