Ojciec papieża był socjalistą i antyklerykałem
Gdy jako Albino Luciani urodził się w niedużej, włoskiej miejscowości 17 października 1912 roku pielęgniarka obawiała się, że tak słabe dziecko może nie przeżyć. Dlatego poleciła szybko go ochrzcić. Rodzice przyszłego papieża mieli jednak poglądy socjalistyczne. Choć ojciec deklarował się również jako zagorzały antyklerykał, matka była głęboko wierząca. I zmusiła Giovanniego, aby wychowali czwórkę dzieci w katolicyzmie. Zgodził się, być może niechętnie.
Decyzję o wyborze drogi duchownego Albino podjął jako dziesięciolatek. Do rodzinnej miejscowości przybył wtedy zakonnik z kazaniami wielkopostnymi. Gdy wyjawił swój plan ojcu, ten zgodził się pod jednym warunkiem – przyszły papież musiał obiecać, że będzie zawsze stał po stronie robotników. Ale po wstąpieniu do seminarium nie grzeszył pilnością. Ukończył je w 1935 roku po krótkim okresie fascynacji zakonem jezuitów. Został wikarym, potem kanclerzem biskupim i przed czterdziestym rokiem życia zdążył obronić pracę doktorską na temat pochodzenia ludzkiej duszy według Antonio Rosminiego, XIX-wiecznego teologa, którego dzieła długo znajdowała się na kościelnym indeksie ksiąg zakazanych.
Proboszczom polecił sprzedać złoto z kościołów
Karierę w kościele zaczął robić w latach 50., a w 1958 roku został nominowany na biskupa. Obejmując diecezję Vittorio Veneto, za swoje motto biskupie przyjął „Pokorę”. W pierwszym kazaniu mówił wtedy:
Chciałbym być biskupem, który jest nauczycielem i sługą
I nie były to jedynie słowa, ponieważ nigdy nie otaczał się zbytkiem – chodził w zwykłej sutannie, jakby chcąc dotrzymać obietnicy, którą złożył ojcu.
Gdy w 1969 został patriarchą Wenecji, na synodzie rzucił pomysł, aby diecezje oddawały 1% dochodów krajom Trzeciego Świata, inicjował także akcje charytatywne, a proboszczom polecił sprzedać złoto z kościołów w celu przekazania pieniędzy na pomoc niepełnosprawnym dzieciom. Nie oczekiwał też specjalnego traktowania jedynie z tego powodu, że pełni w Kościele ważną funkcję. W trakcie kryzysu paliwowego we Włoszech wolał wybrać pociąg niż dodatkowy przydział, a zamiast wezwać taksówkę, rowerem pojechał na stację kolejową. Zasłynął także swoimi listami do znanych postaci historycznych oraz literackich – m.in. tym do Pinokia. Poruszał w tekstach problemy biedy, narkomanii i przemocy.
Żałował, że zgodził się zostać papieżem
Gdy Paweł VI zmarł 6 sierpnia 1978 roku, Albino Luciani brał pod uwagę, że część kardynałów może zagłosować za jego kandydaturą. Nieraz droga na Tron Piotrowy wiodła zresztą przez Wenecję. Zamierzał odmówić, jak zapewniał swojego sekretarza.
Konklawe zaczęło się 25 sierpnia, a zakończyło zaledwie dzień później. Zaskoczeniem był nie tylko tak szybki wybór Albino Lucianiego, lecz także fakt, iż nad Kaplicą Sykstyńska nadal unosił się czarny dym w chwili otwarcia głównych drzwi centralnego balkonu Bazyliki św. Piotra. Wieczorem informację potwierdziło radio watykańskie, a w swoim pierwszym przemówieniu następca Pawła VI powiedział:
Wczoraj rano szedłem jeszcze spokojny do Kaplicy Sykstyńskiej, by wziąć udział w wyborach. Nigdy nie umiałem sobie wyobrazić tego, co się stało. Kiedy zaczęło mi to niebezpieczeństwo zagrażać, obaj koledzy siedzący ze mną szeptali mi słowa otuchy: "Odwagi, jeśli Bóg nakłada ciężar, da także siłę do jego niesienia", a drugi dodał: "Proszę się nie bać. W całym świecie jest tak dużo ludzi, którzy modlą się za papieża"
Tego, że się zgodził zostać papieżem, żałował już dzień później.
Mafia, masoneria czy zawał serca?
Zaledwie 33 dni trwał pontyfikat Jana Pawła I. Pomimo tego w historii zapisały się wprowadzone przez niego zmiany. Jako pierwszy przyjął również podwójne imię, a także odmówił papieskiej koronacji. Okazał się też ostatnim papieżem w trwającej cztery stulecia sukcesji włoskich papieży. Ksiądz Przemysław Śliwiński pisał o nim:
Jako pierwszy papież nie mówił o sobie przez »my«, lecz stosując liczbę pojedynczą »ja«. Kontynuowali to w sposób naturalny wszyscy jego poprzednicy. Był to też pierwszy papież, który zrezygnował z koronacji następującej podczas liturgicznej inauguracji pontyfikatu. Nigdy nie założył tiary. Nigdy nie pozwolił się nieść w lektyce
Nad ranem 28 września 1978 roku znalazły go dwie zakonnice – Vincenza Taffarel oraz Margherita Marin. Podobno siedział na łóżku, oparty o poduszki, miał na nosie okulary, a w dłoni trzymał jakieś pojedyncze kartki. Początkowo wydawało się im, że to żart. Choć za oficjalną przyczynę śmierci podano zawał serca (papież rzeczywiście cierpiał na bóle w klatce piersiowej), pojawiały się różne teorie spiskowe. Zlecenie zabójstwa miało zgodnie z nimi wyjść od hierarchów związanych z Bankiem Watykańskim w obawie przed ujawnieniem ich relacji z włoską mafią oraz korupcją, której się dopuszczali urzędnicy. Inni twierdzili zaś, że to masoni.
Polecany artykuł: