Jarosław Kaczyński przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa
Jarosław Kaczyński z impetem wkroczył na salę przesłuchań przed sejmową komisja śledczą ds. Pegasusa. Jeszcze zanim prezes PiS rozpoczął składanie zeznań, z tłumu dziennikarzy wyłonił się tajemniczy mężczyzna, który serdecznie przywitał się z Jarosławem Kaczyńskim. Ustaliliśmy, że był to Zenon Nowak, przewodniczący mało znanej partii Dumny Tata. Potem jednak było jeszcze ciekawiej. Doszło do starcia pomiędzy szefem PiS a posłem Witoldem Zembaczyńskim. Najpierw poszło o to, że członek komisji śledczej zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego "proszę świadka". Przesłuchiwanemu to się nie spodobało. - Panie pośle, ale nie jesteśmy w sądzie. Jesteśmy w Sejmie - zganił posła Koalicji Obywatelskiej. - Ale pan ma tabliczkę przed sobą: świadek - ripostował Zembaczyński. Po tych słowach prezes PiS uderzył w zadziwiający sposób. - Jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię, to naprawdę... - wypalił. O chodzi z tą naleśnikarnią i Witoldem Zembaczyńskim?
Pod artykułem znajduje się galeria zdjęć Jarosława Kaczyńskiego zeznającego przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa
Naleśnikarnia Witolda Zembaczyńskiego. Co miał na myśli Jarosław Kaczyński?
Sprawa naleśnikarni sięga 2019 roku. Witold Zembaczyński pozwał wówczas w w trybie wyborczym polityka Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego w związku z wypowiedziami tego ostatniego o upadłości biznesu prowadzonego przez politycznego adwersarza. Kowalski nazwał wówczas obecnego członka sejmowej komisji śledczej ds. Pegausa "królem naleśników". - Prowadziłem rentowny biznes, który przynosił zyski. Sprzedałem go innemu przedsiębiorcy, gdy podjąłem decyzję o zmianie życiowych priorytetów - tłumaczył polityk KO na konferencji. Odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego, Zembaczyński zagroził prezesowi PiS. - Skłamał na wstępie, o co Janusz Kowalski przegrał ze mną proces wyborczy i pan też przegra proces, to tak na marginesie - zapowiedział członek komisji śledczej.