Mogłoby się wydawać, że politycy z tych samych ugrupowań lubią spędzać ze sobą czas poza pracą. Z pewnością nie należy do nich Jerzy Borowczak, który dobrze się czuje odpoczywając w swoim mieszkaniu. Jak wyznał Kamilowi Szewczykowi i Piotrowi Lekszyckiemu, mieszkał w hotelu poselskim przez dwie kadencje, wtedy częściej dochodziło do spotkań polityków, często suto zakrapianych. Grano na przykład w brydża do rana, ale zdarzało się też wiele wpadek. Teraz uważa, ze wystarczy mu ten kontakt z kolegami, który ma na co dzień w pracy. Opowiedział też, jak obecnie wyglądają relacje między partiami.
W NASZEJ GALERII PONIŻEJ MOŻESZ ZOBACZYĆ, JAK MIESZKA JERZY BOROWCZAK
- W II czy w VI kadencji relacje układały się dobrze, teraz… Pan Czarzasty nie jest moim ulubionym przewodniczącym SLD czy Nowej Lewicy, ale mam dobre kontakty – powiedział Janusz Borowczak.
Dopytywany jak się dogaduje z posłami PiS-u, postanowił uchylić rąbka tajemnicy.
Zobacz: Donald Tusk mówił o dzieciach i nagle załamał się przed słuchaczami! Wielki smutek
- Oni są bardzo dziwni. Jeśli chcesz z nimi porozmawiać, pierwsze pytanie „Czy nie nagrywasz?”. Nie chcę wymieniac ich nazwisk, bo to są moi koledzy i czasem mi coś powiedzą, ale nie chcą, żebym to nagrał. Oni się nawzajem nagrywają więc myślą, że my też nagrywamy – wyjawił poseł KO.
Jerzy Borowczak jest już w Sejmie piątą kadencje. Dzięki temu udało mu się wypracować system, dzięki któremu może normalnie porozmawiać z politykami z PiS-u, uzyskując potrzebne informacje. Jak się okazuje, mównica w sali plenarnej wcale nie jest do tego najlepszym miejscem.
- Ja nie wchodzę na mównicę i nie zadaję pytań. To jest bez sensu, szkoda na to wszystko czasu. Jesteśmy w Sejmie i można podejść do każdego ministra, do premiera i zapytać. Ta odpowiedź będzie naprawdę autentyczna. A jeśli zadamy pytanie z mównicy, jeszcze gestykulując i go lekko obrażając, to nie spodziewajmy się wtedy odpowiedzi – powiedział Kamilowi Szewczykowi Piotrowi Lekszyckiemu.