Jakiś czas temu media obiegły informacje o ogromnych zarobkach niektórych pracowników TVP, w tym Joanny Kurskiej, która przez nieco ponad rok była szefową „Pytania na śniadanie”. Jak podawał Onet, miesięcznie miała zarabiać 117 tys. zł, co dało w sumie ponad półtora miliona zł za cały okres jej pracy.
Żona Jacka Kurskiego wydała oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczyła tym doniesieniom. Stwierdziła, że jej miesięczne zarobki wynosiły 23 tys. zł brutto. Nie spodobał jej się także materiał „19:30”, w którym poruszono temat jej wynagrodzenia. Zestawiono je między innymi z zarobkami nauczycieli z pensjami minimalnymi czy posłów.
Na Instagramie Joanny Kurskiej pojawiło się zdjęcie pozwu sądowego, jakie złożyła przeciw redaktorowi naczelnemu „19:30” Pawłowi Płusce.
- Pozwałam TVP za kłamstwa i szczucie na mnie, nigdy nie zarabiałam 117 tys. miesięcznie tylko cztery razy mniej. Nigdy w Polsce nie było takiego hejtu jak jest teraz - napisała w poście. - Na naszych oczach zabijają Telewizję Polską. To musi być rozliczone, a za powielanie kłamstw na mój temat będą kolejne pozwy - dodała.
- To oszczerstwa na mój temat, nigdy nie miałam pensji 117 tys. miesięcznie, jak podano w TVP, to, co zrobili to szczucie i hejt, który ma mnie zohydzić – mówiła w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Była szefowa „Pytania na śniadanie” zaznaczyła, że konsultowała się w tej sprawie amerykańską kancelarią specjalizującą się w procesach z mediami. Z kolei mecenas Artur Wdowczyk, reprezentujący Joannę Kurską, stwierdził, że materiał pokazany w „19:30” narusza dobra osobiste jego klientki. Ta ma żądać 100 tys. zł zadośćuczynienia od TVP.