Prezydent Aleksander Kwaśniewski sprawował urząd przed dwie kadencje, a jego następcą w 2005 roku został Lech Kaczyński. W najnowszym wywiadzie z "Dzień dobry TVN" Jolanta Kwaśniewska wspominała, jak wyglądał czas zmian w życiu jej rodziny, jeśli chodzi o wyprowadzkę z Pałacu Prezydenckiego i ustąpienie miejsca następcom. Okazuje się, że dosłownie tuż przed Bożym Narodzeniem 2005 wszystko musiało się zmienić. Ostatnie święta, a właściwie przedświąteczny czas Kwaśniewska doskonale pamięta do dziś: - Tak, bardzo dobrze pamiętam. Ostatnie nasze spotkanie było z Polakami. To było wystąpienie mojego męża 22 grudnia, ostatnie prezydenckie orędzie. 23 grudnia byliśmy już na zaprzysiężeniu pana prezydenta Kaczyńskiego. To były piękne spotkania wigilijne, które bardzo głęboko zapadły w naszych sercach. To było naprawdę rozczulające, było dużo łez. Pamiętam ten moment wyjścia z pałacu, kiedy wszyscy ryczeli dookoła - opowiedziała po latach.
Była pierwsza dama ujawniła, że właśnie wtedy Kwaśniewscy dogadali się z Kaczyńskim na jedną przysługę. - A my po zaprzysiężeniu pana prezydenta Kaczyńskiego po raz ostatni wsiedliśmy w samolot prezydencki. Tak się umówiliśmy z prezydentem, że będziemy na zaprzysiężeniu, ale jeszcze skorzystamy z tego samolotu, żeby przewieźć wszystko to, co wtedy wokół nas było. Lecieliśmy do Szwajcarii, do siostry. Tak naprawdę nasze życie spakowaliśmy w parę walizek i z nimi wylecieliśmy - wyznała. Wydarzenie to musiało zapaść jej głęboko w pamięć. Przy okazji warto wspomnieć, że gdy Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy trafili do Pałacu, to zaprosili na kolację Lecha i Marię Kaczyńskich. Spotkanie przebiegało w miłej atmosferze, a Kwaśniewska i Kaczyński wspominali uczelniane czasy. - Pan prezydent Lech Kaczyński miał wyjątkowo dobrą pamięć. Pamiętał nazwiska moich wszystkich kolegów. Byłam bardzo zdziwiona - mówiła po latach w jednym z wywiadów, gdy wspominała Kaczyńskiego.