Kwaśniewski zakochał się w Jolancie od pierwszego wejrzenia! Ja się z Jolą ożenię"
Kwaśniewscy poznali się w klubie studenckim Paragraf, tam Aleksander zwrócił uwagę na dziewczynę w zielonym sweterku i dżinsach, jednak dostał kosza. - Przewodniczący Rady Uczelnianej Olek Kwaśniewski, nasz guru: charyzmatyczny, zawsze uśmiechnięty i zawsze otoczony wianuszkiem adoratorek. Przyszedł do nas, do Paragrafu, i stał koło Olka Koprowskiego i Tomka Krzemińskiego. Tego dnia występowałam, potem były tańce, trwał miły wieczór, a mój mąż od razu powiedział do Krzemińskiego: ja się z Jolą ożenię. Nawet dosyć szybko poprosił mnie o rękę, chciał, żebyśmy się pobrali. Ale powiedziałam: nie - wspomina Kwaśniewska w najnowszej książce "Pierwsza dama. Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Emilią Padoł".
Wszystko przez to, że młodziutka Jolanta miała wówczas złamane serce i nie w głowie były jej kolejne miłostki.
Olek był naszą uczelnianą sławą. Fantastyczny chłopak, skrząca inteligencja, wysoka średnia. W związku z tym był osobą bardzo znaną, a przy tym przesympatyczną, fajną po prostu. No, ale ja wtedy miałam złamane serce. Rozstawałam się z moim chłopakiem, Michałem, który po raz trzeci został skreślony z listy studentów na Politechnice Gdańskiej. Byłam skłonna kolejny raz mu wybaczyć, o ile wziąłby się do roboty, wrócił na uczelnię i poskładał swoje zwariowane życie - opowiada Jolanta Kwaśniewska.
Co prawda, przyszły prezydent nie miał lekko w zdobyciu serca swojej wybranki i wkupienia się w łaski przyszłych teściów, bo ci bardzo lubili wcześniejszego chłopaka córki. - Nie było mu łatwo na początku, ale potem stał się ogromną miłością i mamy, i taty. Jego dobry charakter i ciepło spowodowało, że wkradł się w łaski całej rodziny - zaznacza była pierwsza dama.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ ZDJĘĆ
Pomylona wiązanka ślubna. Zamiast róż były frezje
Po dwóch latach był ślub, a tuż przed nim doszło do wpadki, ponieważ narzeczony nie przywiózł Jolancie właściwego bukietu ślubnego! Miał z Warszawy przywieść róże, ponieważ jego ukochana miała na ceremonię uszyty kostium z koreańskiego jedwabiu w róże. Niestety, zamiast wiązanki róż Kwaśniewski przywiózł bukiecik frezji.
Olek poszedł po kwiaty w piątek, gdyż musiał je dowieść do Gdańska, a pani w kwiaciarni zamówiła je na sobotę, miały przyjechać z Holandii. Śluby nie odbywały się przecież w piątki, była przekonana, że to pomyłka, więc naprędce zrobiła mi bukiet z frezji i dodała ze dwa storczyki. Całe szczęście miałam zapasową sukienkę, która pasowała do nowej wiązanki - wspomina w książce Kwaśniewska.
Kwaśniewscy mieli dwa wesela
Zresztą była pierwsza dama zapamiętała, że w dniu ślubu wszystko było pod górkę:
Na ślub, ostatni tego dnia w Urzędzie Stanu Cywilnego, przyszło mnóstwo naszych znajomych. To było także pożegnanie z Gdańskiem. Ku mojemu zdziwieniu zestresowany był także Olek. Słowa przysięgi mówił ciszej ode mnie! Najzabawniejsze było to, że wcześniej namówiłam go, żeby zapuścił wąsy. Wyglądał z nimi poważniej. Mama Olka mówiła: lepiej ci bez. Ja: z wąsem super! Co ciekawe potem sama poprosiła go, by zgolił wąsy - opowiada Jolanta Kwaśniewska.
Państwo młodzi zorganizowali też dwa wesela: jedno to była uroczystość dla najbliższych zorganizowana w restauracji, a drugie to impreza dla znajomych: - (...) hulanka w klubie AZS-u we Wrzeszczu do samego rana z naszymi koleżankami i kolegami - wspomina była pierwsza dama.
Nowe życie w Warszawie: maleńki pokoik i wąskie łóżko
Nowożeńcy szybko przenieśli się do Warszawy. Tam czekały na nich spartańskie wręcz warunki, ale dawali radę. - Pokoik miał jakieś sześć metrów kwadratowych, a stojące w nim pojedyncze łóżko było szerokie na 90 centymetrów. (...) Nie było innego wyjścia, zawsze trzeba było się przytulać na łyżeczkę i przewracać na drugi bok synchronicznie. Mieszkaliśmy tam, bo kawalerka, którą dostaliśmy na Ursynowie jeszcze nie była wykończona - zaznacza Jolanta Kwaśniewska. Młodzi jednak nie narzekali, cieszyli się tym co mają, niedługo później na świat przyszła ich córka Aleksandra.