To już 20 lat od śmiecić Jana Pawła II
Odejście Jana Pawła II było jednym z najbardziej poruszających Polaków wydarzeń. Długoletni pontyfikat papieża z Polski przyniósł zmiany w kościele, ale też miał związek ze zmianami w polityce i społeczeństwie. Przez lata przy boku Jana Pawła II stał Stanisław Dziwisz, który w 2006 roku został kardynałem. Współpracował z Karolem Wojtyłą, późniejszym Janem Pawłem II jako jego sekretarz i kapelan, gdy ten był metropolitą krakowskim w latach 1966–1978, potem został osobisty sekretarz papieża.
W "Porannym Ringu" kardynał Dziwisz wspomniał ostatni dzień z życia papieża Polaka. Do dziś pamięta on, co się wtedy działo. Rano ustalono, że tego dnia zostanie odprawiona masz tak, by Jan Paweł II mógł w niej uczetniczyć:
2 kwietnia rano oczywiście byliśmy przy łóżku Ojca Świętego, który był absolutnie świadomy. Rozmawiał z nami. Poza tym ustaliliśmy, że za chwilę odprawimy mszę świętą, poranną, w której będzie brał on udział. Był oczywiście w łóżku, bo był przecież już słaby, ale brał czynny udział łącznie z komunią świętą i powtarzał słowa konsekracji w czasie mszy świętej. To była właściwie koncelebra, wyjątkowa - opowiedział w "Porannym Ringu" kard. Dziwisz.
Kardynał Dziwisz wspomina ostatnie chwile papieża
Po mszy nastąpiło pożegnanie z papieżem. Wszyscy czuli powagę sytuacji i to, że Ojciec Święty miał coraz mniej sił, a jego stan jest poważny. Do papieża zaczęli przychodzić duchowni, którzy chcieli się z nim pożegnać. Jako pierwszy przybył kardynał Josef Ratzinger, czyli późniejszy papież Benedykt XVI. Kardynał Dziwisz zapamiętał to tak:
Pierwszy, który był z grupy tych ludzi ważnych, którzy przyszli pożegnać się z papieżem był kardynał Ratzinger, on był szefem kolegium kardynalskiego. Potem przybyli inni kardynałowie, wikariusz Rzymu, przybyli współpracownicy. (...) Polegało to na tym, że przychodzili i Ojciec Święty ich witał jednym słowem i mówił "dziękuję bardzo", był w pełni świadomy. To trwało bardzo krótko oczywiście, podawali rękę, całowali rękę papieża i przychodzili następni, wymieniali się. (...) I tak przez cały dzień trwało takie pożegnanie przed południem. Dla mnie największym wrażeniem, wzruszeniem było to, że po tych współpracownikach, powiedzmy, wyjątkowych, przychodzili ludzie prości. Ci, którzy na przykład sprzątali, którzy zamiatali apartament.
Kardynał Stanisław Dziwisz przyznał, że ci, którzy przychodzili pożegnać się z papieżem widzieli i zdawali sobie sprawę z tego, że Ojciec Święty jest przy końcu swojego życia, że gaśnie: - Przychodzili ze łzami w oczach, bo za Jana Pawła II Watykan to był dom.
Tuż przed odejściem Jan Paweł II miął jedną prośbę. Spełnił ją polski ksiądz
Na pożegnaniach czas minął do południa. Co było potem? kardynał Dziwisz pamięta, że papież miał jedną prośbę. Chciał, by czytano mu Pismo Święte:
- Chciał się przygotować do momentu przejścia poprzez medytację, poprzez osobistą modlitwę. I akurat był tam też, bo przyjechał z Polski, ksiądz profesor Tadeusz Styczeń, jego następca na katedrze w Lublinie. I on czytał Pismo Święte, ewangelię świętego Jana. Dziewięć rozdziałów. Po kolei. I papież słuchał, widać było że rozważa, że się modli i tak to trwało do godzin wieczornych.