Kasia Tusk szykuje się do świąt. Zaczęła już ozdabiać dom i powoli zastanawiać się nad tym, co da w prezencie bliskim. Jednak całe to przedświąteczne zamieszanie sprawiło, że Kasię Tusk wzięło na refleksje. Sprawa jest poważna, a dotyczy zeszłorocznych świąt. To wtedy młodsza córeczka Kasi poważnie zachorowała i trafiła do szpitala. Dramatyczne wspomnienia tamtych chwil wróciły: - Wracam myślami do zeszłorocznych świąt. W sklepach przedświąteczna gonitwa – temat stary jak świat, chociaż w tamtym roku z paroma dodatkowymi irytującymi gratisami. (...) Zjeżdżając ruchomymi schodami na parking opieram głowę o przedramię męża (do ramienia niestety nigdy nie dosięgałam) i myślę o tych wszystkich rzeczach, które jeszcze mam zrobić, ugotować, załatwić. Pierwsze święta w czwórkę. Musi być idealnie - wspomina.
Kasia Tusk wspomina zeszłoroczne święta. Jej córka trafiła do szpitala
Niestety, stało się wówczas coś złego i niespodziewanego: - W Wigilię trafiam z młodszą córeczką do szpitala i nie wychodzimy z niego przez dwa tygodnie. To, że wszystkie przygotowania poszły na marne, było moim najmniejszym zmartwieniem. Nie będę tu teraz lamentować i napiszę tylko o tym, co istotne dla Waszego podejścia do Świąt – niespodziewana utrata kontroli nie jest niczym przyjemnym i nikomu nie życzę takich „treningów”, ale uświadamia nam ona jednocześnie, jak niewieloma rzeczami tak naprawdę powinniśmy się przejmować - napisała we wzruszających słowach.
Kasia Tusk dodała też, że nie ma co czekać wigilijny nastrój, tylko należy łapać każde szczęśliwe chwile: - Jak dużo możemy stracić, gdy patrzymy tylko na cel. Jak wygórowane oczekiwania, które najczęściej same sobie stawiamy, sprawiają, że jesteśmy zbyt zaangażowane albo zmęczone, aby cieszyć się efektem pracy. I że nie ma co czekać na dobry nastrój do Wigilii, tylko cieszyć się każdym grudniowym dniem.