Kasia Tusk od lat jest ceniona za swój gusty i stylizacje, jakie prezentuje w sieci. Od dawna jest wierna zasadzie, że prostota jest kluczem do sukcesu. Stara się też promować przede wszystkim jakość i pokazuje, jak z tych samych ubrań ułożyć wiele szykownych stylizacji. Często stawia też na wygodę, a zwłaszcza w ostatnim czasie, o czym przekonała się, przeszukując jedną ze swoich szuflad.
- Mam kilka par szpilek, które kupiłam chyba z dekadę temu. Wtedy o były „te niższe”, które nosiłam nawet do pracy i uważałam to za coś normalnego. Wczoraj ledwo doszłam w nich do lustra. I teraz pytanie – czy to mój kręgosłup i nogi wyszły z formy? – napisała na InstaStory.
Kasia Tusk uznała, że być może moda się zmieniła, a dziś szpilki nie są potrzebne, by robić dobre wrażenie. - Może ta kobieca rewolucja jednak poszła do przodu w tym czasie? I coś, co kiedyś wydawało się nam „normalne i kobiece” dziś stało się absurdalne? Czemu to niby takie ważne? Bo wysokie obcasy mają większy wpływ na nasze życie niż tylko to, że po całym dniu w nich bolą nas nogi – stwierdziła.
Potem jednak Kasia Tusk zaczęła wyliczać wady butów na obcasach, o których zazwyczaj chyba niewiele użytkowniczek myśli na co dzień. - Wysokie obcasy sprawiają, że wolniej się poruszamy, a tym samym wolniej realizujemy zadania w ciągu dnia, trudniej jest nam wykonywać zajęcia wymagające siły i stabilności, jesteśmy narażone na upadek, częściej potrzebujemy pomocnej dłoni. No i to, co chyba najbardziej pokazuje, jak bardzo obcasy wpychają nas w rolę zależnej od mężczyzn istoty – w wysokich obcasach jest nam trudniej uciec przed niebezpieczeństwem – wyliczyła.
Czyżby Kasia Tusk odkryła „teorię spiskową”? Trudno stwierdzić, jednak jedno wydaje się pewne – córka Donalda Tuska raczej nie zalicza się do fanek butów na wysokich obcasach.
W galerii poniżej zobaczysz, jak wygląda dom Kasi Tusk po remoncie, a w quizie pod galerią możesz sprawdzić swoją wiedzę o Donaldzie Tusku.