Kasia Tusk uwielbia przedświąteczny czas! Okazuje się, że córka premiera ma swego rodzaju tradycję, czyli gdy w Sopocie, czyli mieście w którym mieszka, pojawi się pierwszy śnieg, wtedy zaczyna ona wyciągać z zakamarków szafy, a konkretnie, pawlacza, świąteczne ozdoby. Te czynności przywołują miłe wspomnienia z dzieciństwa: - Nakręcane śnieżne kule, papierowe gwiazdy, poszewki na poduszki, kubki z motywem Mikołaja i reniferów – wyciąganie tych wszystkich rzeczy, to jak preludium świątecznego koncertu, powrót do najpiękniejszych dziecięcych wspomnień, magia w najczystszej postaci - napisała w najnowszym wpisie na bloku Kasia Tusk.
SPRAWDŹ: Kasia Tusk w domowym wydaniu. Internautom opadła szczęka: "10/10"
Blogerka wspomniała też przy okazji, że w jej mieszkaniu, w którym jakiś czas temu przeprowadzony został remont, nie wszystko zostało dokończone. Wiadomo, że zawsze jest coś, co trzeba poprawić, ulepszyć. Wspomniała też o teściowej!
- W idealnym świecie chciałabym dokończyć wszystkie remontowe sprawy, do których brakowało mi sił, gdy ekipa panów fachowców była jeszcze dostępna. Niby chodzi o drobiazgi, ale wystające kable ze ściany drażnią jakoś bardziej, gdy perspektywa ugoszczenia teściowej na Wigilii zbliża się wielkimi krokami.
Kasia przywołała też dość zabawną sytuację dotyczącą remontu i porządków już po nim. Chciała bowiem poukładać książki okładkami kolorystycznie. Ale w tym przypadku zaskoczył ją mąż!
Pamiętam jak po remoncie nasze wszystkie książki leżały w kartonach i na rozpaczliwe pytania mojego męża: „dlaczego?!” odpowiadałam, że chcę je ładnie poukładać według kolorów i potrzebuję na to dużo czasu. Któregoś dnia wróciłam do domu i zobaczyłam, że mój mąż po prostu na chybił trafił rozstawia wszystko jak leci. „Jak znajdziesz ten czas to ułożysz je po swojemu” – powiedział. Od tego momentu minęły dwa lata, a książki leżą tam gdzie je wtedy położył. Czy można wysnuć z tej kompletnie nieistotnej opowiastki jakiś mądry wniosek? Może taki, że każda perfekcjonistka musi w którymś momencie zrozumieć jedną rzecz. Są takie sytuacje, kiedy lepiej jest zrobić coś byle jak, niż nie zrobić tego w ogóle - wspomina Kasia Tusk.