Krzysztof Ziemiec to gwiazdor mediów. W 2008 roku przeżył tragedię. W jego mieszkaniu wybuch pożar
Krzysztof Ziemiec to gwiazdor telewizji publicznej, od prawie 30 lat pracuje w zawodzie dziennikarza, a karierę w TVP zaczął w 2004 roku. Przez lata prowadził różne audycje, był jedną z głównych twarzy flagowych programów informacyjnych TVP, jak m.in. Wiadomości czy Panorama. Od 2019 roku zaś widzowie mogą go oglądać w "Teleexpressie". Być może nie wszyscy pamiętają, ale w 2008 roku dziennikarz uległ ciężkiemu poparzeniu. Do wypadku doszło, gdy wynosił z mieszkania garnek z płonącą parafiną. Pożar był w jego życiu przełomowym momentem, sam przyznał to w najnowszym wywiadzie, którego udzielił portalowi Deon.pl.: - Tamte wydarzenia nie były dla mnie nawróceniem, ani odkryciem wiary, ale pozwoliły podnieść ją na inny, wyższy poziom. Uważam, że doświadczyłem wtedy działania Ducha Świętego, bo żaden racjonalnie myślący człowiek w pierwszej reakcji nie chciałby „ofiarowywać cierpienia”. A ja leżąc na łóżku szpitalnym od razu poczułem, co muszę zrobić. To się nie wydarzyło bez powodu - opowiadał.
Ziemiec o dzieciach. Mówi o wierze swoich córek, które chodziły do katolickiej podstawówki. Padły gorzkie słowa
W tym samym wywiadzie Krzysztof Ziemiec był też pytany o wiarę, religijność i kościół, a także sprawy związane z polityką. Nie obyło się też bez pytania o rodzinę i dzieci. Ziemiec od lat jest w związku małżeńskim z Danutą, ma troje dzieci: syna i dwie córki. Wszystkie dzieci są już dorosłe i niestety, jak przyznaje Ziemiec nie do końca udało mu się wszystko, jeśli chodzi o wychowanie dzieci. - To temat dla mnie trudny, bo delikatny i osobisty. Starałem się jak mogłem, ale udało się w pełni w jednej trzeciej - zaczął odpowiadając na pytanie o to, czy ojcostwo to jego osobiste zmaganie.
Dziennikarz przyznał, że jego 18-letni syn chodzi do kościoła z rodzicami w każdą niedzielę, ale: - Dwie starsze córki miały wszystkie sakramenty, ale coś się wydarzyło po zakończeniu liceum i nastąpiła przerwa. (...) . Zobaczymy, na jak długo odeszły. Może na stałe? Nie wojują, są po prostu zdystansowane, ale w pewnym wieku to chyba normalne. Młodzi zawsze muszą się buntować. Są dorosłymi kobietami, nie będę ich przecież siłą ewangelizować. To normalne, że w pewnym momencie człowiek musi mierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów, sprawdzać różne drogi życia, czasami się sparzyć. Wtedy widzi, co jest dla niego dobre, a co złe. Dzieci kończyły tę samą katolicką podstawówkę… ale… powiem Ci szczerze, nie wyszło tak, jakbym chciał - przyznał gorzko. Na szczęście mimo różnic dotyczących spraw wiary, Ziemiec ma dobry kontakt z córkami. I jak dodał: - Wierzę, że moje córki jednak wrócą do Boga. Tego się będę trzymać.