Jarosław Kaczyński jest ogromnym miłośnikiem zwierząt, a swoją sympatię do tak zwanych braci mniejszych wpoił także bratanicy, Marcie Kaczyńskiej. Prawniczka uwielbia konie, prezes PiS zaś ma słabość do kotów. Niegdyś wziął z drogi mruczka potrąconego przez samochód, zapłacił za jego leczenie, a ostatecznie przygarnął pupila pod swój dach. Dokarmiał także kota sąsiadki, gdy ta była w szpitalu (ma to zresztą robić do dziś). Z okna domu byłego wicepremiera zaś często spoglądają na ulicę kocie pyszczki. Choć dla wielu osób przywiązanie do zwierząt może być urocze, ksiądz Dominik Chmielewski ostrzega zwłaszcza przed kotami. Jego słowa zacytował na swoim profilu na Facebooku dominikanin Maciej Biskup.
W NASZEJ GALERII PONIŻEJ ZOBACZYSZ, JAKI LOS SPOTKAŁ KOTY JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO
- Czasami opętane mogą być zwierzęta, które są przy nas. Bardzo często są to koty – napisał duchowny.
Dominikanin nie skomentował słów księdza, dodał jednak kilka zdjęć Jarosława Kaczyńskiego z kotami. Na niektórych jest znacznie młodszy. Czyżby Maciej Biskup sugerował, że kory prezesa PiS są właśnie tymi opętanymi? Możemy się tylko domyślać.
Sprawdź: To, jak Jarosław Kaczyński traktuje koty, wiele o nim mówi. Można się zdziwić
Słowa księdza Dominika Chmielewskiego nie dziwią tak bardzo, gdy przyjrzymy się, jak na przestrzeni wieków zmieniało się podejście do kotów. W średniowieczu na przykład uważano je za posłańców Szatana czy pomagierów czarownic. Szczególnie bano się tych o czarnym umaszczeniu, a o ich złej naturze miał świadczyć nocny tryb życia, świecące w ciemności oczy czy też cień, który rzucały. Przez spiczaste uszy jednoznacznie kojarzyły się z diabłem. Wierzenia w tej formie przetrwały w Europie aż do początków XIX wieku.