Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski pojawił się w piątek na konferencji dotyczącej rocznicy rzezi wołyńskiej. Miał ze sobą transparent, na którym widniały napisy dotyczące ludobójstwa sprzed 80 lat. W czasie spotkania interweniowała policja i wylegitymowała księdza Isakowicza-Zaleskiego. jak do tego doszło? Duchowny tak to relacjonował w rozmowie z mediami: - Po spotkaniu pod katedrą, poszedłem z kilkoma dziennikarzami do Pałacu Arcybiskupów Warszawskich, gdzie odbywała się konferencja prasowa. Powiedziano nam, że nie ma miejsca, a okazało się, że sala była prawie pusta. Przynajmniej 2/3 miejsc było pustych. Po rozmowie udało się wejść. Ja wraz z panem Antonim, który jako niemowlę przeżył rzeź, rozwinęliśmy transparent domagający się pochówku ofiar, po czym wezwano policję. Przyszło sześcioro funkcjonariuszy, którzy nas spisali - relacjonował w rozmowie z WP ks. Isakowicz-Zaleski.
Internauci zauważyli, że jedna z policjantek miała na ręku tatuaż, który został przez użytkowników mediów społecznościowych nazwany.. diabelskim. Tatuaż przedstawiał kobiecą postać z rogami. Ksiądz Isakowicz-Zaleski zareagował na spostrzeżenia internautów i skierował na Twitterze pytania do MSWiA oraz szefa resortu Mariusza Kamińskiego, by dowiedzieć się czemu mają służyć tatuaże u funkcjonariuszy: - Pytanie do @Kaminski_M_ @MSWiA_GOV_PL. Nie mam pretensji do interwencji przez @Policja_KSP. Wykonywali swoją pracę. Jednak, czemu mają służyć takie tatuaże w @PolskaPolicja? Chodzi o wzbudzeniu strachu u legitymowanego obywatela? Czy jest jakiś inny cel? - zapytał ksiądz.