Papież Jan Paweł II odwiedzał Polskę wielokrotnie. W sumie odbył osiem pielgrzymek do ojczyzny w latach: 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999, 2002. Jednymi z najdłuższych wizyt w Polsce były te z 1997 roku oraz pielgrzymka, która odbyła się dwa lata później, w 1999 roku.
W roku 1997 papież odwiedził: Wrocław, Gniezno, Kraków, Legnicę, Gorzów Wielkopolski, Poznań, Kalisz, Częstochowę, Zakopane, Ludźmierz, Duklę i Krosno. Natomiast w 1999 był z wizytą: Gdańsk, Sopot, Pelplin, Elbląg, Licheń, Bydgoszcz, Toruń, Ełk, Wigry, Siedlce, Drohiczyn, Warszawę, Radzymin, Sandomierz, Zamość, Łowicz, Sosnowiec, Kraków, Gliwice, Stary Sącz, Wadowice i Częstochowę.
Pamiętna scena z lotniska w Krakowie w czasie papieskiej pielgrzymki w 1999
To właśnie w czasie zakończenia tej wizyty doszło do zaskakujących scen w Krakowie, na lotnisku. Pielgrzymka dobiegała końca, a ostatnim jej punktem było pożegnanie papieża i spotkanie w saloniku VIP na lotnisku z ówczesną parą prezydencką Aleksandrem i Jolantą Kwaśniewskimi. W książce "Pierwsza dama. Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Emilią Padło" była prezydenta wspomina, że wraz z duchowieństwem czekali oni na papieża, gdy nagle dostali informację, że papież już jedzie. A tak to było:
Stoimy z kardynałem Macharskim przed salonikiem. Podjeżdża papamobile, podchodzi do nas ksiądz Dziwisz. Panie prezydencie, ojciec święty zaprasza. Mąż patrzy na mnie, a w jego spojrzeniu widzę tylko: Jezus Maria, co tu się dzieje? Wsiada. Za chwileczkę i do mnie podchodzi ksiądz Dziwisz - również z zaproszeniem. W środku, oprócz Jana Pawła II i Olka, siedział jeszcze kardynał Angelo Sodano. Papamobile powolutku rusza, wjeżdżamy na płytę lotniska, tam już stoi samolot, którym ojciec święty ma wracać do Rzymu. I wtedy dostrzegam miny polityków AWS - wspomina Kwaśniewska w książce.
Dziś wspomina to ze śmiechem, ale wtedy tak wesoło jej z pewnością nie było, bo jak sama opowiada: - (...) Postkomunista Kwaśniewski jedzie sobie z papieżem w papamobile, w dodatku z żoną. nasza przejażdżka została odnotowana w światowych mediach - komentowała.
W książce Kwaśniewska opowiedziała też, jak było w aucie. Okazuje się, że komfortowo, była klimatyzacja, co dało wytchnienie w upalny dzień. Mimo takich warunków ówczesna pierwsza dama zauważyła zmęczenie Jana Pawła II:
Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że samolot powinien już dawno odlecieć, ale kolejne grupy śpiewały i śpiewały zwrotki "Góralu, czy ci nie żal?" (...) Jedna się kończyła, myślałam sobie uff, no dobra, ojciec święty będzie mógł już spokojnie wejść na pokład. Ale rozlegała się kolejna zwrotka i jeszcze następna... Bardzo nam było żal Jana Pawła II, to była męczarnia.

Kwaśniewscy w papamobile. Za wszystkim stał ks. Dziwisz
O to, jakim cudem Kwaśniewscy znaleźli się w papamobile, dyskutowano przez lata. W końcu głos zabrał ks. Stanisław Dziwisz, w rozmowie z "Dziennikiem" w 2009 roku przyznał: - Potwierdzam, to był mój pomysł, papież nic o tym nie wiedział - i jak wtedy wyjaśnił otoczenie prezydenta robiło wszystko, żeby przed oficjalnym pożegnaniem przy samolocie doszło jeszcze do drugiego prywatnego spotkania papieża z Kwaśniewskim, ale było już późno.
Musiał działać inaczej: - Samolot stał daleko, gdy podjechaliśmy do prezydenta, mówię mu: musimy już odlatywać, zapraszam pana do samochodu. Dzięki temu spotkania nie było - wspominał Dziwisz.
Potwierdzają to też słowa arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego (bliskiego współpracownika papieża Jana Pawła II), który w 2009 roku w rozmowie z Brygidą Grysiak komentował:
Spotkanie z prezydentem miało być już przy scenie, ale Aleksander Kwaśniewski nagle znalazł się w innym miejscu, kilkaset metrów od sceny. Ojcu Świętemu trudno byłoby przejść ten odcinek, a z drugiej strony niezręcznie byłoby jechać, kiedy tę samą trasę pieszo przemierzałaby pierwsza para. Zadziałał ksiądz Stanisław. To on, a nie Ojciec Święty, zaprosił prezydenta i jego małżonkę do papamobile - mówił.