Anna Lewandowska to dla wielu osób autorytet, nie tylko w kwestiach zdrowego stylu życia i sportu, ale też innych sprawach. Jej fanki oczekują, że Lewandowska będzie zabierała głos w ważnych społecznie sprawach. Wystarczy wspomnieć, że na Instagramie obserwuje ją aż 5,7 mln osób! To ogromna rzesza, która chce czerpać od Ani i znać jej zdanie. W czasie rozmowy w programie "Halo Tu Polsat" sportsmenka została zapytana o kryzysy wizerunkowe, których doświadczyła. Okazuje się, że Lewandowska zapamiętała mocno to, co działo się w czasie, gdy przez Polskę przechodziły Strajki Kobiet.
Myślę, że strajki. (...) Ja mam też swoje zdanie, lubię się odezwać, natomiast z szacunku do innych, ważnych osób w mojej rodzinie, wiele razy nie mogłam się odezwać. Kobiety gdzieś oczekiwały ode mnie tego, że powinnam stanąć w pierwszym rzędzie i używając wulgaryzmów, zrobić to samo. Ja tego nie chciałam robić. No i dostałam rykoszetem - stwierdziła Anna Lewandowska.
Faktycznie wtedy wydała jedynie oświadczenie. Napisała wówczas: - Wiele z Was oczekuję, że ponownie wypowiem się w sprawie obecnego konfliktu, że mocniej i bardziej jednoznacznie zaangażuję się w walkę o prawa kobiet. Rozumiem to. Myślę jednak, że prowadzę tę walkę od lat (...) Wierzę w prawo do przeciwstawiania się takim decyzjom, do smutku, do gniewu i do wyrażania tych emocji głośno i wyraźnie. Ale nie wierzę w agresję i rozwiązania siłowe. Nie wierzę, że można skutecznie walczyć o szacunek i wolność dla siebie, nie szanując innych oraz ważnych dla nich wartości. Część osób odebrało to oświadczenie wtedy jako bezpieczne podejście do tematu, by nie doszło do popsucia wizerunku.
Teraz zaś Anna Lewandowska wyjaśniła, że zbiegło się to w czasie z ważnym wydarzeniem w jej rodzinie. Mianowicie chodziło o jej krewną, która żyła w okresie II wojny światowej. To Stanisława Leszczyńska, znana położna, która w tamtym czasie w obozie Auschwitz zajmowała się rodzącymi kobietami i ratowała nowonarodzone dzieci. Nazywano ją "Aniołem Życia". W tym roku zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego kobiety, a to oznacza, że ma ona szansę na ogłoszenie błogosławioną, to krok przed kanonizacją, czyli ogłoszeniem kogoś świętym. Leszczyńska to cioteczna prababcia Lewandowskiej:
U mnie była w tym momencie kanonizowana święta w rodzinie, która uratowała w czasie II wojny światowej trzy tysiące dzieci - Stanisława Leszczyńska, która była położną. Moja mama w tym czasie kręciła o niej dokument. Ale nigdy nie oceniałam i wydałam pewne oświadczenie, w którym powiedziałam, że nie wiem, co bym ja zrobiła, raczej bym nie usunęła, ale nie opiniuję i uważam, że każda powinna mieć swój wybór - przyznała w rozmowie.