Zapowiadają się gorące dni w TVP. Jarosław Kaczyński 19 grudnia zapowiedział, że politycy Prawa i Sprawiedliwości będą dyżurować w siedzibie Telewizji Polskiej. To efekt zmian, jakie w TVP chce wprowadzić nowy rząd. Kuriozalne sceny rozgrzewają internet, bo gwiazdy stacji bronią miejsca pracy, robiąc sobie zdjęcia z politykami PiS. Prezes tłumaczył, że w ten sposób członkowie jego partii będą bronić demokracji. - Nasz protest to jest obrona demokracji, bo nie ma demokracji bez pluralizmu mediów i bez silnych mediów antyrządowych, a w Polsce to są media publiczne - przekonywał (WIĘCEJ ORAZ ZDJĘCIA: Kaczyński: Politycy PiS będą robili dyżury po 10 osób w TVP).
Tymczasem do pracy w TVP wróciła właśnie Magdalena Ogórek. W związku z rewolucją, która zachodzi w jej miejscu pracy, prezenterka została zapytana przez portal Pudelek o to, czy martwi się ewentualną utratą pracy. Początkowo stwierdziła, że bardzo cieszy się tym, że znów pojawiła się na ekranach. Przy okazji zdradziła niespodziankę, jaką otrzymała. - Wróciłam do pracy, po chorobie, nadal jestem jeszcze zachrypnięta, ale bardzo się cieszę, że mogłam spotkać się z widzami. Zwłaszcza że pod budynkiem TVP przy ulicy Powstańców Warszawy czekał na mnie Pan, który ogląda m.in. mój program i podarował mi piękny bukiet - wspominała.
Sprawdź również: Gwiazdy TVP bronią stacji, robiąc sobie zdjęcia z politykami PiS. Kuriozalne sceny rozgrzewają internet
Czy zatem nie obawia się, że to jej ostatnie chwile w stacji? - Tak wygląda praca w mediach, zwłaszcza w firmie, w której wiele zmienia się pod wpływem zmiany władzy w kraju. Ja jestem zadaniowcem. Przychodzę do pracy i wypełniam swoje obowiązki - stwierdziła enigmatycznie.
Przypomnijmy, że po ogłoszeniu wyników wyborów z 15 października informacja o rzekomym zwolnieniu Magdaleny Ogórek z Telewizji Polskiej pojawiała się w mediach już kilkakrotnie, ale dotychczas prezenterka dementowała ją zwykle stanowczo słowami, że "nigdzie się nie wybiera".