Magdalena Ogórek jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Doskonale także orientuje się w polityce, szczególnie dzięki swoim licznym rozmowom z politykami na antenie TVP. Nic dziwnego, że udała się na głosowanie 15 października. Nie pozostała także obojętna na post polityka PiS Michała Dworczyka. Ten opisał, co ma się dziać w niektórych lokalach wyborczych w sprawie referendum.
- Docierają do mnie bardzo niepokojące informacje z południa Dolnego Śląska, że w niektórych komisjach wyborczych pada pytanie „czy głosujący na pewno chce wszystkie trzy karty do głosowania tzn. czy kartę referendalną również?”. Takie działania są skandaliczne. To ewidentny przykład niedozwolonej agitacji i próba wpływania na wyniki referendum. Obowiązkiem każdej komisji jest wydanie wszystkich kart do głosowania. Oczywiście każdy obywatel może odmówić przyjęcia którejś karty, ale to jego decyzja i to on o tym informuje komisje. Apeluje do wszystkich członków komisji o przestrzeganie tych zasad! – napisał.
Magdalena Ogórek postanowiła zabrać głos i napisała, co ją spotkało. Jak się okazuje, sama też miała problem z kartą referendalną.
- Przed chwilą w Warszawie nie otrzymałam karty referendalnej, musiałam się o nią upomnieć! – napisała na Twitterze.
Widać, że dziennikarka mocno się zdenerwowała całą sprawą!