Wszystko wskazuje na to, że za kilka miesięcy mogą przeprowadzić się do Pałacu Prezydenckiego. Rafał Trzaskowski według przedwyborczych sondaży jest zdecydowanym faworytem w wyścigu o prezydenturę. Wygrywa zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze. Po raz pierwszy Polacy pójdą głosować 18 maja. W tym wywiadzie głos zabiera głównie Małgorzata Trzaskowska, choć mąż Rafał nie pozostaje zupełnie z boku. Po raz pierwszy ujawniają, jak wygląda życie Trzaskowskich.
- Zrezygnowała Pani z pracy w stołecznym Ratuszu, gdy mąż został prezydentem Warszawy. Jak mąż wygra wybory prezydenckie, to łatwo będzie Pani zrezygnować z obecnych aktywności?
Małgorzata Trzaskowska: Chyba nikt nie lubi radykalnych zmian w życiu, a szczególnie w szczęśliwym życiu. Do tego nie da się w pełni przygotować. Oczywiście nie chciałabym tracić całkowicie kontaktu ze swoim obecnym życiem, ale jest zdecydowanie za wcześnie, aby cokolwiek w tej sprawie wyrokować.
- Patrząc na aktualne sondaże macie kilka miesięcy swobody zanim przeprowadzicie się do Pałacu Prezydenckiego. Jak obecnie wygląda wasz wolny dzień? Pan Rafał lubi pospać, jeśli ma taką możliwość?
Małgorzata Trzaskowska: Bardziej niż wylegiwać się rano w łóżku wolimy spędzić długi, spokojny poranek razem, najlepiej z późnym, rodzinnym śniadaniem. W ciągu dnia lubimy spacery, rowery albo po prostu spokojny czas w domu. Rodzina mieszka daleko od Warszawy, więc widzimy się głównie na święta lub w wakacje. Jeśli mamy czas wolny, to wieczory często spędzamy z przyjaciółmi, wspólnie gotując. Niestety, coraz rzadziej nam się to udaje, bo w tygodniu nie ma na to szans, a w weekendy Rafał najczęściej również pracuje, zwłaszcza teraz.
Rafał Trzaskowski: Staramy się w pełni wykorzystać każdą wspólną chwilę, z dala od zgiełku i polityki. Szczególnie, że nie mamy ich ostatnio zbyt wiele.
- Powiedziała Pani o wspólnym gotowaniu. Gdyby pan Rafał miał dzisiaj wystartować w konkursie kulinarnym, to które swoje danie powinien zaserwować? A może nie powinien w nim startować i nie zbliżać się do kuchni?
Małgorzata Trzaskowska: Mąż jest kreatorem w kuchni lubi odkrywać nowe smaki, dodawać zaskakujące składniki i modyfikować przepisy. Uwielbiam wiele dań, które przygotowuje: grzyby w śmietanie, zupę dyniową, risotto, bigos, dania kuchni tajskiej... Rafał ma wyjątkowy kulinarny talent.
Rafał Trzaskowski: Przygotowuje to, na co w danym dniu mamy ochotę. A jak nie wiemy, na co się zdecydować, to po prostu idę na targ i jak wpadnie mi w oko ładny kawałek pierwszej krzyżowej to robię pieczeń, jak jest świeży okoń albo łosoś to zastanawiam się jak go przyrządzić.
Małgorzata Trzaskowska: Czasem ja przygotowuję bazę potrawy, a potem rzucam hasło: "Proszę przypraw tak, żeby było smacznie". I wtedy Rafał przejmuje stery.

- Kto robi śniadanie? Co lubicie jeść na śniadanie?
Małgorzata Trzaskowska: To zależy, kto pierwszy dotrze do kuchni. Raz ja, raz Rafał. Pojawia się na stole twaróg ze szczypiorkiem, jajka i ciemne pieczywo. Jeśli mąż pracuje w weekend, to wtedy ja zajmuję się śniadaniem, a on się szykuje do wyjścia. Staramy się jednak, żeby zawsze usiąść razem do stołu i zjeść bez pośpiechu. No chyba że Rafał rusza w trasę o piątej rano - wtedy śniadanie odpada.
- Jakieś domowe rytuały w stylu niedzielny obiad rodzina je razem?
Małgorzata Trzaskowska: Tak, niedzielne śniadanie i obiad to dla nas ważna tradycja.
- Macie ulubione gry, ulubiony serial? A może Pan Rafał cały czas ogląda programy informacyjne?
Małgorzata Trzaskowska: W domu unikamy rozmów o polityce i oglądania programów informacyjnych, bo musimy mieć chwilę resetu. Rafał dużo czyta, a wieczorami oglądamy filmy. Dostaliśmy w prezencie rzutnik na ścianę, więc mamy prawdziwe kino domowe! Ostatnio oglądaliśmy "Zero Day" z Robertem De Niro.
- Emocjonujecie się oglądając mecze? Pan Rafał krzyczy?
Małgorzata Trzaskowska: Ja meczów nie oglądam, ale Rafał jak najbardziej śledzi wydarzenia sportowe – piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę, tenis, skoki narciarskie i slalom. Jak są rozgrywki, to wiem o tym od razu – emocji nie ukrywa i zdarza mu się głośno komentować, niekoniecznie cenzuralnie!
- W jakich sytuacjach w domu się denerwujecie? O co najczęściej się spieracie?
Małgorzata Trzaskowska: Po tylu latach małżeństwa tak się dotarliśmy, że sytuacji konfliktowych praktycznie nie ma. Oboje wiemy, co drażni drugą stronę. Jak Rafał widzi, że jego nowe książki zaczynają zalegać na stole i że zaczyna mnie to irytować, to wynosi je do pracy.
Rafał Trzaskowski: No chyba, że znowu nie powieszę marynarki na wieszaku…
- Często mówi Pani do męża: wynieś śmieci, poodkurzaj, umyj okna?
Małgorzata Trzaskowska: Mąż dużo pracuje i często wraca późno do domu, zwłaszcza teraz. Mimo to nigdy nie marudzi, jeśli go o coś poproszę – na przykład o wyniesienie śmieci czy wyprowadzanie psa. Jednak w takich sytuacjach możemy liczyć na naszego nastoletniego syna, który ma mniej obowiązków. Staramy się dzielić obowiązki tak, aby było to jak najbardziej praktyczne dla wszystkich.
Rafał Trzaskowski: O przepraszam, o posprzątanie w kuchni, umycie wanny, czy wyrzucanie śmieci to nie trzeba mnie prosić…
- Ze względu na całodniowe obowiązki męża zakupy są pewnie na głowie Pani i dzieci?
Małgorzata Trzaskowska: Tak, w dużej mierze to ja zajmuję się zakupami. Zwłaszcza tymi większymi – raz na tydzień lub dwa jadę do supermarketu i robię zakupy na dłużej, żeby mieć w domu podstawowe produkty. Te mniejsze, codzienne zakupy robię w pobliskich sklepach, bo tak jest po prostu wygodniej. Ale zdarza się, że jeśli mąż akurat wraca wcześniej do domu, to po drodze zahaczy o sklep. Szczególnie lubi bazarki – często przynosi świeże owoce i warzywa, bo uważa, że tam są najlepsze.
- Zdarza się telefon lub SMS do Pana Rafała z informacją: „Kup jajka, jak będziesz wracał”? Jak reaguje?
Małgorzata Trzaskowska: Zwykle nie ma takiej możliwości, bo mąż wraca późno do domu, kiedy sklepy są już zamknięte. Ale w ostatnim czasie zdarza się, że z wyjazdów kampanijnych przywozi różne regionalne przysmaki – wtedy zamiast zakupów przynosi nam coś smacznego.
- Lubicie usiąść z lampką wina lub czegoś mocniejszego i po prostu porozmawiać po ciężkim dniu? Jakie tematy wtedy poruszacie?
Małgorzata Trzaskowska: Nigdy nie pijemy alkoholu w tygodniu - to nasza zasada. Jeśli siadamy z lampką wina, to tylko w weekendy, często z przyjaciółmi i łączymy to z dobrym jedzeniem.
- Robicie sobie niespodzianki? W jaki sposób Pan Rafał ostatnio Panią zaskoczył?
Małgorzata Trzaskowska: Tak, zdarza się i to najczęściej bez okazji. Mąż wie, że nie lubię kupować ubrań, więc często robi mi niespodzianki. Ostatnio dostałam płaszcz, dokładnie taki, jaki był mi potrzebny – prosty, granatowy.
- Rafał Trzaskowski przynosi pracę do domu? Pewnie jego telefon często dzwoni.
Małgorzata Trzaskowska: Oczywiście, jak w przypadku każdej osoby, która ma odpowiedzialną pracę, zdarza się, że musi pracować również w domu. Ale naprawdę stara się tego unikać. W domu chce się resetować, odpocząć i chociaż na chwilę oderwać od polityki oraz obowiązków zawodowych. Jego otoczenie to rozumie i szanuje, więc raczej nie zawracają mu głowy, kiedy jest z rodziną. Najczęściej zdarza mu się przynosić pracę do domu w okresie sesji, kiedy poprawia prace studentów.
- Mąż konsultuje swoje decyzje z Panią lub dziećmi? Może ćwiczy przemówienia i prosi o ocenę?
Małgorzata Trzaskowska: Raczej nie, chyba że ma jakieś poważne wątpliwości. Konsultowanie przemówień byłoby równoznaczne z przynoszeniem pracy do domu, a jak wspomniałam – stara się tego unikać. Na co dzień staramy się nie rozmawiać o polityce. Teraz jednak, ze względu na sytuację geopolityczną, temat ten pojawia się częściej, również w rozmowach z dziećmi.
- W sprawach politycznych bardzo się różnicie? Zdarza się, że żona i dzieci krytykują Pana?
Rafał Trzaskowski: Rzadko, ale ostatnio dostaje po głowie za koalicję rządową – że prawo antyaborcyjne nie zostało jeszcze zliberalizowane.
- Bardzo Panią to denerwuje, że temat został w zasadzie odłożony na bok? Brała Pani udział w czarnych marszach kobiet, temat jest dla Pani ważny.
Małgorzata Trzaskowska: Tak, chciałabym, aby kobiety w Polsce wreszcie same mogły decydować, co dla nich będzie najlepsze. Nie jest rolą państwa decydowanie o ich zdrowiu i życiu.
ZOBACZ ZDJĘCIA MAŁGORZATY TRZASKOWSKIEJ NA TRAKTORZE! CIĄG DALSZY WYWIADU POD GALERIĄ
- Są takie dni, kiedy po powrocie do domu Pana Rafała lepiej zejść mu z drogi? Widać od razu, że jest zdenerwowany? Może jakoś ostrzega?
Małgorzata Trzaskowska: Tak, od razu to wyczuwam – po jego oczach, po wyrazie twarzy. Nie musi nic mówić, wystarczy jedno spojrzenie i wiem, że miał ciężki dzień. Zazwyczaj odruchowo pytam: „Co się stało?”, ale wiem, że mąż nie będzie chciał się rozwodzić nad problemami i przenosić ich na rodzinę. Po prostu potrzebuje chwili, żeby samemu to przetrawić i się wyciszyć.
- Macie sposoby na rozładowanie tych sytuacji? Może wtedy na przykład rzucacie wszystko i idziecie do restauracji?
Małgorzata Trzaskowska: Najczęściej mąż sięga wtedy po książkę – to jego sposób na reset. Potrafi się doskonale odciąć i na chwilę zapomnieć o wszystkim, co działo się w pracy. Do restauracji rzadko chodzimy, bo zdecydowanie bardziej lubimy spędzać czas w gronie przyjaciół, przy wspólnej kolacji w domu.
- Każda wasza aktywność poza domem wiąże się pewnie z reakcją ludzi na Pana Rafała. Często musi Pani bronić męża?
Małgorzata Trzaskowska: Nie przypominam sobie takiej sytuacji, w której musiałabym go bronić. Ludzie zazwyczaj reagują bardzo pozytywnie – uśmiechają się, zagadują, proszą o wspólne zdjęcie. Ale gdyby zaszła potrzeba, pewnie odruchowo bym stanęła w jego obronie, tak jak każda żona broniłaby swojego męża.
- Uda się zorganizować w tym roku wspólne wakacje?
Małgorzata Trzaskowska: Bardzo bym chciała, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy to będzie możliwe. Na razie mamy tyle obowiązków i zobowiązań, że trudno planować cokolwiek z dużym wyprzedzeniem.
Rafał Trzaskowski: Przed nami wymagający czas, ale jak tylko się zakończy, to będę winny moim bliskim choć kilka dni odpoczynku potrzebnego na wyciszenie i złapanie równowagi.
- Rozmawialiście w domu o starcie w wyborach prezydenckich? Jakie pytania i wątpliwości miała Pani Małgorzata?
Małgorzata Trzaskowska: Oczywiście, że rozmawialiśmy. Taka decyzja nie dotyczy tylko jednej osoby – to ogromna zmiana dla całej rodziny. Wiedzieliśmy, że to będzie oznaczało mnóstwo wyzwań, ogromną odpowiedzialność i prawdziwą rewolucję w naszym życiu prywatnym.
- A Wasze dzieci? Ich życie zmieni się diametralnie, jeśli Pan Rafał wygra wybory prezydenckie.
Małgorzata Trzaskowska: Rozmawialiśmy z nimi o tym, aby były świadome ewentualnych zmian. Nasza córka jest teraz na stypendium zagranicznym, więc omija ją całe wyborcze zamieszanie co będzie potem życie pokaże.