Marianna Schreiber długo szukała dla siebie właściwej drogi. Jak się okazało, armia okazała się dla niej prawdziwym powołaniem. Zaczęło się od udziału w dobrowolnym szkoleniu wojskowym, a teraz została żołnierzem w czynnej służbie. Jej uwagę zwrócił natomiast twitterowy post Mariusza Błaszczaka, który skrytykował zmiany w Ministerstwie Obrony Narodowej.
- W Ministerstwie Obrony Narodowej dalej trwa destrukcja systemu rekrutacji do Wojska Polskiego. Właśnie odwołani zostali szefowie najlepiej rekrutujących ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji w Olsztynie, Lublinie i Gdańsku. Wcześniej zdymisjonowano kilku żołnierzy pełniących służbę w Centralnym Wojskowym Centrum Rekrutacji. Nowej władzy kompletnie nie zależy, aby zwiększać liczebność Sił Zbrojnych RP. W najbliższym czasie możemy się spodziewać spadków w rekrutacji i w konsekwencji powrotu do lat 2007-2015, kiedy to niemal każdego roku w armii było więcej odejść niż powołań - napisał na Twitterze.
Marianna Schreiber postanowiła odnieść się do tych słów, przywołując własne doświadczenie. - Szanowny Pani Ministrze. Mogę pisać tylko o swoich doświadczeniach związanych z procesem rekrutacji, które jak sam Pan dobrze wie, były fatalne - napisała.
Marianna Schreiber zdradza, jak traktowano ją w wojsku. To było dla niej najtrudniejsze
Ponadto wyraziła swoje niezadowolenie z faktu, że często interesy partii przysłaniają to, co jest faktycznie istotne.
- Jako żołnierzowi, ale przede wszystkim polskiej patriotce, nie podoba mi się to, że często interes partyjny, przesłania trzeźwą ocenę rzeczywistości - i dotyczy to KAŻDEJ opcji politycznej, która tak robi. A wydaje mi się że tak jest w tym przypadku - czytamy w poście.
Na koniec stwierdziła, że choć sytuacja w wojsku za rządów PiS-u nie była idealna, kilka spraw załatwiono dobrze.
- I tak jak mogę chwalić poprzednie kierownictwo resortu za wiele rzeczy - chociażby, za wysiłki w celu modernizacji sprzęt - stwierdziła.