Na celowniku Marianny Schreiber znalazło się niedawno otwarte Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, w którym sprzedawana jest książka "Gender Queer". 32-latka była oburzona faktem, iż ta pozycja znajduje się w dziale dla dzieci. - Nikt nie pytał, ale każdy potrzebował mojej opinii na temat tego kloca. Wiecie, ile to jest warte? Nic. Ale wybudowane zostało za 700 mln zł. Zamiast tego można było kupić 1,4 tys. mieszkań dla 1,4 tys. polskich rodzin. Zaraz pokażę Wam, jak wygląda sodoma i gomora Rafała Trzaskowskiego - zapowiedziała na początku nagrania, stojąc przed wejściem.
Po wejściu do środka skierowała się do kasy muzealnego sklepiku, gdzie przypuściła atak na ekspedientkę. - Ja się chciałam zapytać, czy pani nie jest wstyd sprzedawać książeczki dla dzieci, w których jest pokazywany proces tranzycji dzieci? To zachęcanie dzieci do tranzycji. Tyle małych dzieci tu przychodzi. 700 mln złotych na taki budynek, a tu dzieje się coś takiego - grzmiała.
Zobacz: Zbigniew Ziobro królem Polski?! Partyjna koleżanka zaskakuje, zdjęcie hitem sieci
Sytuacja zaczęła eskalować, gdy Schreiber postanowiła zwracać się bezpośrednio do odwiedzających muzeum. - Czy państwo się nie boją, że są tutaj treści zachęcające do tranzycji dzieci? Naprawdę nie jest wam wstyd przychodzić tu z dziećmi? Chciałaby pani zachęcić swojego syna, wnuka do tranzycji? To jest super, prawda? - nagabywała gości muzeum.
Na ostatnim filmie widać Schreiber, która kieruje się w stronę wyjścia. W międzyczasie zdążyła przykuć uwagę pracowników, którzy domagali się jej wyprowadzenia, a nawet wezwania policji.- Proszę zatrzymać tą panią. (...) Ściągnij policję - mówiła jedna z osób. - Ochroniarze popychali mnie i chcą wzywać policję za to, że zapytałam kasjerkę, jak można sprzedawać książki dla dzieci promujące tranzycję dzieci - stwierdziła krótko Schreiber.
Galeria poniżej: Szok, co spotkało Mariannę Schreiber w Sejmie