Marianna Schereiber na oczach całej Polski przeszła wielką przemianę. Od uczestniczki Top Model, przez działaczkę polityczną, która chciała z własną partią startować do Sejmu (o czym dziś mało kto już pamięta), po walczącą w klatce freak-fighterkę. Celebrytka cały czas podgrzewa atmosferę wokół siebie, by wzbudzić zainteresowanie, które i tak jest spore z uwagi na działalność jej męża. Dlatego, gdy okazało się, że Marianna Schreiber ma stoczyć kolejną walkę z Gohą Magical zainteresowanie nią znów mocniej ruszyło. Do Schreiber zaczęły spływać nie tylko słowa wsparcia, ale też masa hejtu i pytań. Część z nich dotyczyły najwyraźniej spraw finansowych i tego, ile pieniędzy za walkę z Gogą otrzyma Schreiber. Wojowniczka postanowiła odpowiedzieć, czy wyznała prawdę, nie wiadomo, pewnym jest, że znów zwróciła na siebie uwagę: - Pytacie mnie czy warto było brać walkę z Gohą Magical. Sądzę, że ta 1 z przodu i 6 cyfr jest odpowiedzią na to pytanie. Z godnością będę nosić ten ciężar - napisała na X.
Faktem jest, że gdy tylko pojawiły się pierwsze wieści na temat tego, że żona posła PiS chce wejść do świata walk, ona sama zdecydowała się opublikować oświadczenie, w którym wprost przyznała, że obejmując ten kierunek zwróciła uwagę na pieniądze:
- Najczęściej ważne decyzje w naszym życiu mają wiele motywów. Oczywiście mogłabym jak wiele osób walczących we freak fightach, tworzyć jakąś legendę, że „od dziecka kocham sporty walki, że potrzebny jest mi zastrzyk adrenaliny itd”, ale tak jak zawsze - CHCĘ BYĆ Z WAMI SZCZERA. Na pewno istotnym elementem (chyba tak jak dla wszystkich zawodników) jest czynnik finansowy, który spowodował, że zaczęłam o tym w ogóle myśleć na poważnie i który wydaje mi się mógł przeważyć. Byłabym hipokrytką, gdybym o tym nie wspomniała - napisała wówczas.