- Miał bardzo głęboką miłość ojcowską i muszę powiedzieć, że mimo późniejszych perturbacji damsko-męskich, bo on taki zbyt wierny nie był, to jako syn zachowałem jego w znakomitej pamięci - powiedział Mateusz Morawiecki o swoim ojcu, Kornelu podczas spotkania w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Morawiecki WYZNAJE: Mam żonę, żyję z inną kobietą
Premier wspomniał także swoje lata młodości, kiedy nie było przy nim ojca. - W momencie, kiedy zszedł do podziemia, jak to się mówi potocznie - zaczął się konspirować - przez sześć lat ani razu go nie widziałem. Pomylił się raz czy dwa, gdzieś w wywiadach mówiąc, że może raz czy dwa się z nim widziałem. To nieprawda. Ani razu go nie widziałem, pierwszy raz zobaczyłem go na Rakowieckiej siwiutkiego w 1988 roku - wyjawił.
Grób Kornela Morawieckiego po Wszystkich Świętych. Wieniec w kształcie serca robi wrażenie [ZDJĘCIA]
W czasie spotkania autorskiego z Bogdanem Rymanowskim postanowił zszokować zebranych. - Jak chcecie państwo jakąś szokującą tezę, to mogę powiedzieć, że dla ojca Polska wcale nie była najważniejsza. Była ważna, hiperważna wolność, niepodległość, ale jeszcze ważniejszy był człowiek, jeszcze ważniejszy był świat, a Polska była swego rodzaju wehikułem, który miał nas prowadzić ku dobru. W tym sensie o walka o dobrą Polskę, lepszą, wolną, solidarną Polskę, była jego najważniejszym zadaniem - cytuje jego słowa polsatnews.pl.