Monika Olejnik to znana od lat dziennikarka i wielka gwiazda TVN. Przed jej dociekliwymi i trudnymi pytaniami drżą politycy w "Kropce nad i". Olejnik potrafi tak drążyć temat, że nawet najbardziej wygadani politycy tracą czujność. Dziennikarka ma za sobą lata doświadczenia, tak w radiu, jak i w telewizji. Jest wykształcona w kierunku dziennikarstwa, ponieważ podyplomowo ukończyła ten kierunek, wcześniej zostając absolwentką zootechniki: - Po zootechnice skończyłam dziennikarstwo i byłam na praktyce w redakcji rolnej. Zawsze jednak marzyłam o radiowej "Trójce" i zrobiłam reportaż, który się tam ukazał. Zaraz potem poszłam do "Trójki" - opowiadała w wywiadzie dla Dziennika lata temu.
W swojej bogatej karierze przeprowadza wywiad z najważniejszymi politykami, osobowościami mediów, kultury. Jednak okazuje się, że Marcin Najman wyłapał u Moniki Olejnik poważny błąd w mówieniu! Jakim cudem?! Po śmierci królowej Elżbiety II Olejnik gościła w "Kropce nad i" byłą pierwszą damę, Jolantę Kwaśniewską. Kwaśniewska przyniosła do studia prezent, jaki otrzymała od monarchini - granatowy szal w kratkę. - To jest coś, z czego jestem ogromnie dumna. To jest szal, który Jej Wysokość podarowała mi w czasie pierwszej wizyty - tłumaczyła. Najman oglądał ten wywiad i wyłapał, że Olejnik zaliczyła wpadkę językową:
- Myślę, że powinna mimo wszystko, cały czas podszkolić język polski. Widziałem jej rozmowę z panią Jolantą Kwaśniewską w dniu pogrzebu królowej Elżbiety II. No i kilkakrotne powtarzanie daty "2005 roku" . No nie..., w polskim języku mówi się " w dwa tysiące piątym" a nie w "dwutysięcznym piątym" i takie błędy warto byłby wyeliminować, jeśli się mówi do tylu milionów ludzi każdego dnia - ocenił ostro Najman.