Komuniści między sierpem a młotem

Nie chcieli do tego dopuścić. W końcu odpuścili. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski była czymś niesamowitym!

Choć piętrzyli trudności i stawiali niemożliwe do spełnienia warunki, komuniści nie mieli wyboru. Musieli się wreszcie ugiąć i zezwolić na pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Choć wiedzieli, jak niebezpieczne będą jej konsekwencje. Równie niebezpieczne mogło się jednak okazać zakazanie pielgrzymki. W związku z kryzysem gospodarczym zamieszki wisiały w powietrzu.

Symbol niezgody

Kiedy Karola Wojtyłę wybrano na papieża 16 października 1978 roku, polskie społeczeństwo powitało tę informację z wielkim entuzjazmem. Jedynie w KC PZPR panowała atmosfera przygnębienia i bezradności. Światła w budynku przy ul. Nowy Świat 6 nie zgasły, a w spotkaniach na temat kryzysu uczestniczyli najważniejsi politycy.

Kazimierz Kąkol, ówczesny szef Urzędu ds. Wyznań, opowiadał:

Absolutnie zdegustowani naradzają się towarzysze Kania, Kowalczyk, Olszowski, Werblan, Łukaszewicz. Konsternacja widoczna. Olszowski wylewa na jasne spodnie filiżankę czarnej kawy. Westchnienia. Ciężkie. Czyrek ładuje się z tezą  wypracowaną przez nas w drodze z SDP do KC – „zastanówmy się… ostatecznie lepszy Wojtyła jako Papież tam, niż jako Prymas tu”. Teza jest chwytliwa. Trafia do przekonania. Ulga

Dzisiaj wiemy, jak bardzo było to myślenie życzeniowe.

Pierwsze sugestie o planowanej pielgrzymce papieskiej pojawiły się kilka tygodni po wyborze Jana Pawła II. Prymas Stefan Wyszyński wyraził nadzieję, że zdoła zaprosić głowę Kościoła w związku z uroczystościami ku czci św. Stanisława, odbywającymi się w maju 1979 roku. Przypomnijmy, iż to właśnie św. Stanisław, który sprzeciwił się działalności króla Bolesława Śmiałego, stanowi symbol niezgody między władzą kościelną a świecką. Dla komunistów taka okazja miałaby zdecydowanie za duże obciążenie. Nie mogli do tego dopuścić.

Upadek mitu

Rządzący mogli być pewni jednego – niezależnie od daty pielgrzymki, ich pozycja ucierpi. Mieli świadomość, jaka będzie treść papieskich kazań, ponieważ Karol Wojtyła był od lat pod obserwacją.

Wojtyła prezentuje postawę zdecydowanie antykomunistyczną. Publicznie nie atakuje bezpośrednio ustroju socjalistycznego, krytykuje natomiast system sprawowania władz państwowych

– pisali autorzy dokumentu „Informacja nr 1, dot. Biografii i charakterystyki osoby byłego metropolity krakowskiego Karola Wojtyły”.

Według raportów niektóre z jego kazań w latach 1973-1974 były utrzymane w retoryce na tyle mocno antykomunistycznej, iż pozwalały na postawienie zarzutów, za które groziłoby od roku do dziesięciu lat więzienia. Tymczasem równolegle trwały też próby neutralizacji wpływu kościoła na społeczeństwo, odbywające się zresztą wobec upadku mitu o cudzie gospodarczym Edwarda Gierka.

Niechętni wizycie byli również przywódcy Związku Radzieckiego. Leonid Breżniew domagał się zerwania rozmów prowadzonych z Watykanem.

Z prawnego punktu widzenia każdy obywatel ma prawo przyjazdu do swego kraju. Odmowa mogłaby tworzyć napięcia społeczne

– odpowiadał mu I sekretarz KC PZPR. Należało zatem wszystko tak zaplanować, aby zostały zminimalizowane negatywne skutki pielgrzymki. Temu służyła akcja Służb Bezpieczeństwa „Lato 79”, której celem była szeroka zakrojona inwigilacja uczestników mszy. Pod szczególną kontrolą miały znaleźć się środowiska opozycyjne, z wielką nadzieją oczekujące pielgrzymki.

Niech zstąpi duch Twój

2 czerwca 1979 roku na ulicach panowało święto. Tłumy przewalały się od Okęcia do placu Zamkowego. Nikt nie wiedział, ilu ludzi przyjdzie oraz czy wszyscy zmieszczą się na placu Zwycięstwa. W jaki sposób uchronić wiernych i zapobiec wypadkom w takiej sytuacji? Nie było jeszcze wypracowanych strategii działania służb porządkowych.

Lato przyszło wcześniej tamtego czerwca. Z nieba lał się żar. Beton topniał pod podeszwami, szukano cienia drzew. Za szczęśliwców uważano tych wszystkich, co będą mogli ze swoich balkonów, lub choćby okien popatrzeć na przejeżdżającego Jana Pawła II. Tymczasem wężyk na całej trasie gęstniał.

Na placu Zwycięstwa ustawiono ołtarz z monumentalnym piętnastometrowym krzyżem. Choć stał tam zaledwie dwa dni, przeszedł do historii. Wszędzie widać flagi biało-czerwone obok biało-żółtych. Przed kościołem św. Krzyża wielki napis: „Jesteśmy Twoją nadzieję – młodzież Św. Krzyża”. Wszyscy oczekiwali na pierwsze słowa homilii Jana Pawła II, lecz to ostatnie zapadły w pamięci:

Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!

Stały się one zawołaniem, które wyznaczyły cały pontyfikat.

Gwóźdź do trumny

Odwiedziny papieża w Polsce są z pewnością wydarzeniem bez precedensu nie tylko w tym stuleciu, ale także w całym tysiącleciu. Tym bardziej, że są to odwiedziny papieża-Polaka, który ma święte prawo i obowiązek w dalszym ciągu czuć głęboko ze swoim narodem

– powiedział Jan Paweł II na lotnisku w podkrakowskich Balicach, gdy żegnał się z ojczyzną. Te dziewięć dni jego pielgrzymki – w trakcie których odwiedził jeszcze Gniezno, Częstochowę, Kraków, Kalwarię Zebrzydowską, Wadowice, Oświęcim oraz Nowy Targ – były terapią szokową dla Polaków. Wielu pisało później, że właśnie ta wizyta stanowiła gwóźdź do trumny ówczesnego systemu.

Myśmy się wtedy policzyli

– mówił prof. Marcin Król, ówczesny opozycjonista. System chwiał się od dłuższego czasu. Teraz okazało się, jak wielu próbuje go przewrócić.

Sonda
Czy Jan Paweł II jest dla Ciebie autorytetem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki