W dzień wprowadzenia stanu wojennego mama Jarosława Kaczyńskiego podejrzewała o ojca o niezapłacenie rachunku za telefon
Wokół tego, co Jarosław Kaczyński robił 13 grudnia 1981 roku, narosło wiele mitów i legend. Wielu działaczy "Solidarności" uważa, że późniejszy premier i prezes PiS - w przeciwieństwie do swojego brata Lecha Kaczyńskiego - był po prostu mało znany i służby się nim nie interesowały. Sam zainteresowany tak wspomina ten dramatyczny dzień. - Rano słyszałem, jak mama rozmawia z tatą. Była zirytowana, bo nie działał telefon. Podejrzewała ojca o to, że nie zapłacił rachunku. U nas w domu rano nigdy nikt nie słuchał radia ani nie włączał telewizora, więc nic nie wiedzieliśmy - wspominał prezes PiS w książce "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC".
Jarosław Kaczyński w dniu wprowadzenia stanu wojennego spał do południa i poszedł do kościoła
Jarosław Kaczyński był zupełnie nieświadomy tego, że generał Wojciech Jaruzelski wprowadził w Polsce stan wojenny. Była niedziela, więc mógł sobie dłużej pospać, z czego - czemu trudno się dziwić - postanowił skorzystać. Jako praktykujący katolik, nie zapomniał jednak o niedzielnej mszy. - Obudziłem się więc w południe i poszedłem do kościoła w kompletnej nieświadomości. Słyszałem tylko, jak mama ma pretensje do ojca, że nie zapłacił rachunku, bo telefon jest wyłączony - relacjonował prezes PiS w wywiadzie-rzece udzielonym Teresie Bochwic w 1991 roku. - W kościele panował potworny tłok, ale akurat tego dnia był u nas Obraz NMP. Kazanie ks. Boguckiego wydawało mi się też jakieś dziwne. I powoli zacząłem się orientować co się stało... - dodał Jarosław Kaczyński.
W naszej galerii prezentujemy, jak w środku wygląda willa generała Wojciecha Jaruzelskiego