Nienacki chwalił się współpracą z Moczarem
Zanim został autorem kultowej serii o przygodach Pana Samochodzika, był studentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Dostał się na nią w 1938 roku pomimo braku matury. Po roku otrzymał stypendium scenopisarskie we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii w Moskwie, skąd usunięto go karnie, podobno za antystalinowską postawę. To poskutkowało również wstrzymaniem druku jego powieściowego debiutu pt. „Chłopcy” w 1950.
A przecież chwalił się poecie Erwinowi Krukowi, że po wojnie brał udział w akcjach przeciw podziemiu niepodległościowemu, utrwalając władzę ludową ramię w ramię z Mieczysławem Moczarem – osobą, którą zwłaszcza należy kojarzyć z falą antysemityzmu koniec lat 60. Być może dzięki tej protekcji dostał pracę jako publicysta w „Głosie robotniczym” – po latach mówił w wywiadach, że było to „najgorsze z możliwych zajęć”. Przyjaciel z łódzkich lat szkolnych, Tadeusz Gierymski, wspominał:
Ale Nienacki przez całe życie był serwilistą wobec rządzących, za co miał wolny wstęp do wydawnictw, przywileje, apanaże, paszport
Nie był kryształowym człowiekiem.
Nienacki starał się o przychylność władz
Pierwsze literackie próby miał już za sobą w wieku 17 lat, gdy w odcinkach ukazała się na łamach tygodnika „Przyjaciel” jego powieść dla młodzieży „Związek poszukiwaczy skarbów”. Równolegle zdołał także opublikować kilka wierszy w „Kuźnicy” oraz „Szpilkach”. W późniejszym czasie nie uznawał tych szlifów za początek twórczości.
Nie uważał się za artystę, lecz za zawodowego pisarza, który świetnie zna swój warsztat. I rzeczywiście miał dryg do pisania, który nie przekładał się na dumę z uprawianej twórczości. Dlatego artykuły szkalujące żołnierzy podziemia podpisywał jako Ewa Połaniecka.
Jako dziennikarz Nienacki starał się zdobyć przychylność władzy, pisał teksty na zlecenie. Kiedy trzeba było kogoś przedstawić w negatywnym świetle, pisał taki materiał, że ten człowiek był skończony
– mówił Jarosław Molenda w wywiadzie dla PAPu przy okazji premiery książki „Skandalista od Pana Samochodzika”.
Nie lubił głośnej muzyki, popierał PRL-owski władze i nałogowo palił
Debiut powieściowy Zbigniewa Tomasza Nowickiego okazał się możliwy dzięki poradzie Jerzego Putrament, który zasugerował autorowi wymyślenie pseudonimu. Takiego, żeby nie kojarzył się ani z paszkwilami Ewy Połanieckiej, ani z jego osobistymi problemami politycznymi sprzed lat. Wtedy powołał do życia Zbigniewa Nienackiego, a pierwsza powieść „Uroczysko” z 1957 roku stanowiła wstęp do późniejszego cyklu o Panu Samochodziku. Opowiadał w niej o wykopaliskach archeologicznych oraz tajemnicach starej kolegiaty. Bohaterem był student trzeciego roku o imieniu Tomasz.
„Wyspa złoczyńców” z 1964 faktycznie zapoczątkowała cykl o Panu Samochodziku. W tym samym roku pisarz postanowił porzucić żonę oraz dwunastoletniego syna, aby w pełni poświęcić się pisarstwu. Zamieszkał w Jerzwałdzie niedaleko Iławy. Tam pisał kolejne części przygody słynnego detektywa oraz muzealnika, który nie lubił głośnej muzyki, popierał PRL-owski władze i nałogowo palił. Na pomysł takiego bohatera wpadł po tym, jak:
Przestudiował światową literaturę młodzieżową i sobie wykoncypował, że ludzie lubią archetypy literackie. Wykorzystał schemat, który był sprawdzony (…) i to wszystko umieścił w peerelowskim anturażu
mówił jego biograf Jarosław Molenda.
Związek z siedemnastoletnią Alicją
Ostatnią część przygód Pana Samochodzika wydał w 1985 roku. Postanowił wtedy skupić się na powieściach dla dorosłych, które pisał także już wcześniej (słynny „Uwodziciel” powstał w 1979, a „Raz w roku Skiroławkach” w 1983). Niektórzy zaczęli wtedy oskarżać pisarza o szerzenie pornografii. Jednak miłośnicy ostrej prozy go pokochali w tej nowej wersji.
Również w życiu prywatnym nie bał się skandalu. Gdy w 1967 na stałe zamieszkał w Jerzwałdzie, a jako ORMO-wiec nie był tam raczej lubianym sąsiadem, związał się z siedemnastoletnią Alicją. On zbliżał wtedy do czterdziestki.
Alicja pochodziła z dość nieciekawej rodziny, Nienacki jej imponował, pisarz, oczytany, wygadany, z pieniędzmi. Gdzieś może dostrzegła w związku z nim szansę dla siebie, żeby się wyrwać
Przeżyli razem ćwierć wieku. To ona miała zostać kustoszem muzeum poświęconego pisarzowi, co potwierdzała otrzymana przez nią karteczka. W oczach sądu nie był to jednak dokument prawomocny, a zgodnie z prawem dziedziczył wszystko syn. Muzeum wtedy nie powstało. Późniejszy właściciel chciał w 2023 roku za dom po Nienackim prawie 3 miliony. Lecz maszynę do pisania przekazał do muzeum za darmo.
Zbigniew Nienacki jako kontakt operacyjny „Eremita”
Choć miał niewątpliwą pozycję jako autor książek dla młodzieży, nie przyjął z łatwością zmiany ustroju. Przez całe lata 80. otwarcie krytykował przecież NSZZ „Solidarność”, a po wprowadzeniu stanu wojennego wyraził poparcie dla Wojciecha Jaruzelskiego. W październiku 2010 roku „Rzeczpospolita” informowała, że Nienacki został w 1984 zarejestrowany jako kontakt operacyjny o pseudonimie „Eremita”. Dwa tomy jego akt zniszczono na początku lat 90., jeszcze za jego życia. Zmarł 23 września 1994 roku i pochowano go na cmentarzu w Jerzwałdzie.
Listen on Spreaker.