Niewiele osób może kojarzy, że Kasia Tusk to miłośniczka jazdy konnej. Obecnie, gdy prowadzi firmę, blog i zajmuje się rodziną, ma z pewnością mniej czasu na oddanie się swojemu hobby. Jednak w Nowy Rok córka premiera postanowiła wybrać się do stadniny. Wieścią o tym podzieliła się ze swoimi fankami na Instagramie. To było dla niej coś niezwykłego, bo sama przyznała, że nie sądziła, iż właśnie w ten sposób rozpocznie 2025 rok:
Ten poranek ma dla mnie jakieś symboliczne znaczenie. Zaczęłam go tak, jak jeszcze niedawno nie śmiałabym nawet marzyć - w siodle i ze spokojną głową. To nie było nawet moje postanowienie noworoczne - nie lubię ich sobie wyznaczać, bo uważam, że każdy dzień jest dobry, aby zacząć. Ale fakt, że właśnie dziś robię to, co kocham i co jest "tylko moje" daje mi już na starcie małe poczucie spełnienia - przyznała otwarcie.
Najwyraźniej jazda konna była jej potrzebna, a Kasia zatęskniła za siodłem. Jeszcze kilkanaście lat temu, na blogu pokazywała, jak prezentuje się w stadninie. Wyznała wtedy też: - Jazda konna była kiedyś całkiem ważnym elementem mojego życia. Kiedy jednak uczyłam się anglezowania i zakładania siodła, nie zwracałam jeszcze zbyt dużej uwagi na strój:). Teraz pewnie byłoby inaczej. Dzisiejszy strój do jazdy konnej raczej się nie nadaje, ale według mnie świetnie wpasowuje się w ten klimat:) - napisała w 2011 roku. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, Kasia to kobieta sukcesu, bizneswomen, która ma wiele spraw na głowie, a do tego wychowuje dwójkę dzieci. Te kilkanaście lat temu jej życie było zupełnie inne.