Oskar Szafarowicz zorganizował konferencję przy głównej bramie Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie przedstawił listę wulgarnych wiadomości, które on i jego rodzina dostali tuż po tym, gdy zrobiło się głośno o śmierci syna posłanki KO Magdaleny Filiks.
- Wszystko, co zdarzyło się w ciągu ostatnich dni, nosi znamiona zaplanowanej i z żelazną konsekwencją prowadzonej nagonki, a tragiczna śmierć śp. młodego człowieka stała się jedynie pretekstem do jej rozpoczęcia. Najbardziej ubolewam nad tym, że wzbierająca fala hejtu dotyka też moją rodzinę. Obawiam się o bezpieczeństwo własne i moich najbliższych. (...) Do zorganizowanej akcji dyskredytacji poza politykami i dominującymi w naszym kraju mediami, włączono również środowisko akademickie mojego Uniwersytetu. Wysyłane przez nie żądania wykluczenia mnie z uczelni przywodzi na myśl najbardziej ciemne karty z historii UW. Dlatego zwracam się z apelem o zaprzestania prowadzenia tej kampanii hejtu i dyskryminacji, zanim zdarzy się kolejna tragedia - mówił młody działacz PiS.
Młody działacz PiS dostał państwową fuchę. Tak zareagował na falę hejtu
Przeczytał także treść wiadomości, które życzyły mu m.in. śmierci. Potem Szafarowicz rozwinął to w jednej z prawicowych stacji telewizyjnych.
- Moi rodzice są przerażeni. Rozumiem, jak perfidną grę zaplanowała tu opozycja, tocząc politykę na trumnach, niszcząc osoby o innych poglądach. Moi rodzice, którzy nie są zaangażowani politycznie, nie mogli uwierzyć, jak można tak nieludzko się zachowywać w grze politycznej. Jak opozycja może uruchamiać lawinę hejtu dla zbicia punktów sondażowych. Rodzice obawiają się przede wszystkim o mnie. Zacząłem się obawiać o siebie i o nich, gdy to wszystko na nas spadło. Ale muszę być silny i pokazać, że to wszystko uniosę - powiedział Oskar Szafarowicz w Telewizji Republika.
Udzielił także wywiadu serwisowi wPolityce.pl.
- Nie żałuję, że podałem dalej informację ws. pedofila z PO. Nie poddam się i nie dam zaszczuć - mówił. Porównał swoją sytuację do marca 1968 roku. - Miałem na myśli oczywiście wydarzenia sprzed 55 lat, kiedy też studentów usuwano z uczelni za poglądy, które były sprzeczne z dominującym wówczas mainstreamem. Środowiska, które domagają się teraz mojego usunięcia, to mainstream lewicowo-liberalny. Odczytuję to z jednej strony jako cios wymierzony we mnie, by mnie złamać, uciszyć, ale z drugiej strony to ma być też taki efekt mrożący, próba zastraszenia w ogóle młodzieży prawicowej, która jest w trudnej sytuacji na uczelniach, bo często jest tam w mniejszości. Próba zastraszenia mnie ma być sygnałem, że lepiej się nie wychylać, bo jak będziecie to robić, to skończycie tako ofiary jakiejś nagonki tak jak Szafarowicz - dodał w rozmowie z wPolityce.pl.
Wulgarne wiadomości do Szafarowicza
- Mama otrzymała już ponad 100 wiadomości prywatnych wymierzonych we mnie. Są wulgarne komentarze pod moim adresem, ale jest też masa gróźb karalnych, życzeń śmierci. Dotyczą mnie, moich rodziców, a nawet dalszej rodziny. Nazywany jestem wprost „mordercą”, „podczłowiekiem” – pojawia się wręcz retoryka totalitarna. Jest bardzo dużo zapowiedzi, że zniszczą moich rodziców, coś im się stanie. Te sprawy oczywiście będziemy zgłaszać na dniach na policję. Pewnie to też próba zastraszenia mnie, bym się wycofał z działalności publicznej. Moi rodzice są przerażeni tym, jak można stosować takie metody, posługiwać się takim językiem. Bardzo się boją, czy mi się coś nie stanie - wyznał.