Od środy w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej przebywają parlamentarzyści PiS, którzy jak wskazują - przeprowadzają interwencję poselską. Dzisiejszy dyżur w agencji pełnił były szef MON, Antoni Macierewicz. Jak przekazał, został on poproszony o zejście na dół, kiedy przed drzwiami stał mężczyzna, chcący wejść do środka.
- Zeszliśmy na dół, okazało się, że wchodzi jakiś przedstawiciel - jak twierdzono tutejszego biura - i bardzo agresywnie, bardzo dynamicznie starał się wejść do tych drzwi. Poprosiłem go o przekazanie swojego nazwiska, bo chciałem przekazać je panu Wojciechowi Surmaczowi, kto wchodzi, kto przedstawia się jako tutejszy pracownik - przekazał PAP Antoni Macierewicz.
Przybyły mężczyzna twierdził, że pracuje w PAP. - Ja jestem pracownikiem - oznajmił. Ale został poproszony przez posła PiS o wylegitymowanie się, co uczynił dalej w stosunku do ochroniarzy. Nie chciał tego jednak zrobić przed posłem PiS Antonim Macierewiczem, kiedy ten blokował wejście do drzwi, i zaczęły się przepychanki. Mężczyznę pochwycili ochroniarze, po czym ten się zdenerwował. - Proszę mi nie utrudniać pracy! - oburzył się pracownik.
– Mamy do czynienia z człowiekiem, który jest brutalny i niesłychanie agresywny, działający fizycznie wobec osób, co do których nie ma wątpliwości, że są posłami – komentował sprawę poseł PiS Antonii Macierewicz. Podał w rozmowie z PAP, że jeszcze w niedzielę, po zakończonym dyżurze, związanym z interwencją poselską, pójdzie złożyć na ten temat zeznania.
Zawiadomienie o możliwym naruszeniu prawa zapowiedział w tej sprawie powołany przez nową Radę Nadzorczą PAP prezes Marek Błoński. - O tym niedopuszczalnym incydencie powiadomiliśmy policję, złożymy także formalne doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na zmuszeniu pracownika PAP do określonego zachowania – poinformował Błoński.