5-latek pogryziony przez psa. Policjanci eskortowali chłopczyka do szpitala

i

Autor: podkarpacka policja 5-latek pogryziony przez psa. Policjanci eskortowali chłopczyka do szpitala

Mocne słowa

Pani Joanna z Krakowa wprost w nowym wywiadzie: Policja mnie jak najgorszą ścierę traktowała

2023-07-21 11:48

Nie milkną echa sprawy pani Joanny z Krakowa. O kobiecie zrobiło się głośno po materiale TVN, w którym opowiedziała o zachowaniu policji w czasie jej pobytu w szpitalu. Wszystko działo się po tym, jak pani Joanna zażyła tabletkę poronną. - Chcę do tego stopnia nagłośnić teraz tę sprawę, żeby pokazać, jak nasze prawa są łamane, a po drugie – że nie można siedzieć cicho. Chcę, żeby policja została ukarana - mówi kobieta na łamach "Wysokich Obcasów".

Kilka dni temu na antenie TVN został wyemitowany materiał, którego bohaterką była pani Joanna z Krakowa. Kobieta opowiadała na antenie o zachowaniu policjantów, z którymi miała do czynienia. Wszystko działo się po tym, jak kobieta zażyła tabletkę poronną. Jak opowiadała w pierwszym wywiadzie, nie chciała sobie nic zrobić, jednak szukała pomocy. To samo powtórzyła w nowym wywiadzie: - Godzina była dosyć późna, bo to było około 22. Dlatego na wstępie powiedziałam, że nie chcę sobie nic zrobić, to nie jest tego rodzaju interwencja, ale czuję silny niepokój, z którym sobie chyba sama nie poradzę. Nie miałam myśli samobójczych. Jestem kobietą po trzydziestce, dyrektorką muzeum, odpowiedzialną osobą. Uznałam, że sięgnięcie po pomoc to dojrzałe zachowanie. Zaufałam, prosiłam o pomoc. Powiedziałam, że wydaje mi się, że potrzebuję pomocy, bo sama się nie uspokoję - relacjonuje w "Wysokich Obcasach". Przekazała lekarce, że dokonała aborcji farmakologicznej. Lekarka powiadomiła służby, do kobiety przyjechali ratownicy medyczni, ale też policja. - Pamiętam, że bałam się, że wrobię kogoś niewinnego, cały czas mówiłam, że sama kupiłam te leki. Wiedziałam też, że nie zrobiłam nic bezprawnie - opowiada w rozmowie z magazynem.

Po tym została zawieziona na SOR: - Karetka była eskortowana przez radiowozy na sygnale. Nie pamiętam, czy w karetce był policjant. Usłyszałam natomiast, że nie mogę używać telefonu. (...) Lekarze na SOR-ze zaczęli się kłócić z policjantami. Miałam poczucie, że mnie bronili, mówili, że jestem pacjentką i nie jest wymagana żadna eskorta. Policjanci odmawiali opuszczenia SOR-u, chcieli mnie cały czas pilnować. Lekarze mówili, że ja przecież nie stwarzam żadnego zagrożenia - komentuje kobieta. Potem trafiła do innego szpitala. Jak twierdzi, zastanawiano się czy przewieźć ją tam karetką czy radiowoezem, interweniowali lekarze, co zdaniem pani Joanny rozzłościło policjantów, którzy zaczęli się do niej źle odnosić i traktować gorzej.

CZYTAJ: Ziobro zabrał głos na temat sprawy pani Joanny. Mówi, co robi prokuratura

W tym drugim szpitalu została przebadana ginekologicznie. Na badanie wyraziła zgodę, ale jak sama mówi, nie wie dlaczego: - Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ja nie zgłaszałam żadnych problemów ginekologicznych. Na szczęście lekarka, która wykonywała badania, okazywała mi życzliwość. To było bardzo potrzebne w tej sytuacji,  po tym, jak ta policja mnie naprawdę, przepraszam, ale jak najgorszą ścierę traktowała. Lekarka wykonywała swoją pracę, ale wyrażała troskę o mnie jako o pacjentkę - opowiedziała w "Wysokich Obcasach" Joanna z Krakowa. 

CAŁA HISTORIA JOANNY Z KRAKOWA TUTAJ

Express Biedrzyckiej - Szymon HOŁOWNIA

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki