Wykroczenie? "Nie pamiętam"
W ciepły jesienny dzień poseł Konfederacji pojechał do Sejmu elektrycznym jednośladem. Fotoreporter śledzący trasę Przemysława Wiplera zauważył, że przejechał on przez skrzyżowanie, chociaż nie powinien, ponieważ miał czerwone światło. Dlaczego popełnił wykroczenie? – Nie przypominam sobie sytuacji, żebym przejechał na czerwonym światle, bo co do zasady nie jeżdżę na czerwonym. Chyba, że w okolicy nie było kompletnie żadnego samochodu, to mogła się taka rzecz zdarzyć. Jeśli nic nie jechało ani z lewej ani z prawej strony, to mogła się zdarzyć taka sytuacja – tłumaczył się polityk w rozmowie z naszą redakcją. – Myśmy kiedyś składali propozycję przepisów, żeby odstąpić od karania przechodzenia przez pieszych na czerwonym świetle w chwili, gdy nie ma żadnych samochodów i nie stwarza się żadnego zagrożenia. Ale zawsze trzeba jednak kierować się zdrowym rozsądkiem i własną oceną sytuacji – przyznaje poseł.
Wipler i Mentzen spisani przez policję! Poszło o odpalenie rac
"Powinien dawać przykład"
O komentarz do sprawy poprosiliśmy eksperta ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. – Pan poseł Wipler ma takie same prawa i obowiązki jak wszyscy uczestnicy ruchu drogowego. Za taką jazdę zwykły obywatel zapłaciłby mandat karny wysokości 500 zł i otrzymałby nawet 15 punktów karnych – informuje Marek Konkolewski. – Takie jest prawo a poseł Wipler uczestniczy przy jego tworzeniu. Życzę mu z całego serca zdrowia i dobrej kondycji i żeby dawał dobry przykład obywatelom. Nie muszę dodawać, że każde jego niewłaściwe zachowanie zostać może odebrane negatywnie przez wyborców, którzy dadzą temu wyraz przy kolejnych wyborach – podkreśla Konkolewski.