Kinga Gajewska

i

Autor: Paweł Dąbrowski/Super Express

Co się stało?

Posłanka KO w nerwach zadzwoniła do dziennikarza! Klęła jak szewc!

2024-10-11 10:30

Od początku października w mediach przewija się temat poselskiego małżeństwa Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy. Uwagę zwrócił fakt, że para pobiera z Sejmu blisko 8 tys. zł (gdzie dodatek pobierają oboje) na wynajem mieszkania w Warszawie, chociaż posiadają własny dom 30 km od stolicy (który dopiero po wybuchu afery został wpisany do oświadczenia majątkowego posłanki). Swój krytyczny komentarz na ten temat wygłosił jeden z dziennikarzy "Rzeczpospolitej". To mocno zdenerwowało Gajewską, która zdecydowała się do niego zadzwonić. Miała przy tym użyć szalenie nieparlamentarnego słownictwa!

Kontrowersje z małżeństwem Gajewskiej i Myrchy

Pod koniec września media grzmiały o tym, że zarówno Kinga Gajewska, jak i Arkadiusz Myrcha pobierają kolejno 4000 zł i 3750 zł na wynajem mieszkania w centrum Warszawy. Tymczasem w 2023 roku Kinga Gajewska informowała, że mieszka w Błoniu, w domu o powierzchni 166 m kw. Jej dom znajduje się około 30 kilometrów od Sejmu. Jak jednak przekonywał wówczas mąż Gajewskiej, wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha, w domu w Błoniu trwają prace wykończeniowe. Te, zgodnie z zapowiedziami polityka, miały potrwać jeszcze kilka miesięcy. Jak przekonywał, póki co "dom nie jest na tyle przygotowany, żeby dzieci mogły tam bezpiecznie mieszkać".

Zobacz: Poruszające wyznanie byłej żony Palikota: "Jestem niewierząca, a chce mi się za niego pomodlić"

Według ustaleń Telewizji Republika, dom znajdujący się zaledwie ok. 30 minut jazdy samochodem od Sejmu wygląda na całkowicie wykończony i zamieszkały. Wewnątrz widać meble, z komina wydobywa się dym, a na eleganckim ogrodzeniu nie widać żółtej tablicy informacyjnej o prowadzonej budowie.

Sprawdź: Monika Olejnik parkuje jak lebiega. Na ratunek przybył jej nieznajomy rycerz i okiełznał rumaka

Ponadto dla wielu jeszcze ciekawsze są zakupy pary na ich biura poselskie. Myrcha zakupił cztery ekspresy do kawy w ciągu dwóch lat, wydając na nie łącznie prawie 7,5 tys. zł. W 2021 r. Gajewska wyposażyła swoje biuro w robot sprzątający za ponad 2,1 tys. zł, a także w zegarek Apple Watch za 1 tys. 429 zł.

- To wszystko jest nakręcane przez ludzi, którym często stawia się poważne karne zarzuty i odwracają od siebie uwagę. Skandalem to akurat jest publiczne pokazywanie mojego przyszłego domu udostępnianie adresu zamieszkania. Latają dronami, mówią, gdzie mieszkam, pokazują na mapie. Przecież z mężem dostajemy setki gróźb. Często bardzo brutalnych i niebezpiecznych. A my mamy troje małych, bezbronnych dzieci - grzmiała posłanka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Galeria poniżej: Tak mieszka wiceminister Myrcha z żoną posłanką i gromadką dzieci w Warszawie

Nerwowa reakcja posłanki

Swój komentarz do tej sprawy postanowił przedstawić dziennikarz "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak. - Posłowie Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha, pobierając ryczałt na mieszkanie z kasy Sejmu, nie łamią prawa – to zwykłe polskie kombinowanie. Jeśli mamy jednak z tym cwaniactwem kiedyś skończyć, to politycy powinni świecić przykładem. Bo prawo prawem, ale jest jeszcze coś takiego jak przyzwoitość - rozpoczął swój felieton, który zamieścił na portalu dziennika w czwartkowe popołudnie.

Przeczytaj: Palikot i Wojewódzki razem na ławie oskarżonych

To zdecydowanie nie spodobało się posłance Gajewskiej, która postanowiła... zadzwonić bezpośrednio z pretensjami do dziennikarza. - Godzinę po jego publikacji w serwisie rp.pl (ok. 14.50) usiłowała się do mnie dzwonić pani poseł Kinga Gajewska. Dwukrotnie przez WhatsApp, raz na telefon komórkowy. Oddzwoniłem ok. 16.20. W tle słychać było głosy odebranych przed momentem z przedszkola dzieci. Rozmowa nie była długa – ledwie cztery minuty - poinformował w piątek Krzyżak.

Następnie było naprawdę mocno! Jak czytamy: - Będąc w emocjach, używając przy tym słów nieparlamentarnych (na „ch...” i „k...”) posłanka Koalicji Obywatelskiej przekonywała mnie, że dom w Błoniu nie nadaje się do zamieszkania, bo gdyby tak było, nie wynajmowałaby mieszkania w stolicy. Dosłownych cytatów przytaczał nie będę, bo się do tego nie nadają. Na koniec pani poseł życzyła mi, by wszystko, co spotkało ją w ostatnich dniach, spotkało także i mnie. Potem jeszcze napisała wiadomość, że nie dzwoniła jako posłanka „tylko zaszczuwana od dziewięciu dni matka trójki dzieci, których domy i przedszkole są codziennie pokazywane w TV Republika

Zobacz: Zapytali Polaków, czy Ziobro powinien stanąć przed komisją śledczą. Odpowiedź zaskakuje?

Dziennikarz zauważył, że gdyby małżeństwo na początku całej "afery" pokazało, że dom jest niewykończony i nie nadaje się do zamieszkania, sprawa zapewne by ucichła. - Wciąż może pani dom pokazać. Udowodnić, że jest tak, jak pani mówi. Ale zamiast tego kreuje się pani na ofiarę PiS-u i wrednych dziennikarzy, którzy PiS-owi sprzyjają. Rozwiązaniem Pani problemów z takim hejterami jak ja – a takie sformułowanie w naszej rozmowie padło – nie jest dzwonienie do dziennikarza, płacz i przekleństwa - podkreślił dziennikarz.

Sonda
Często przeklinasz?
EXPRESS BIEDRZYCKIEJ - Arkadiusz Myrcha

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki