Orzeł bielik się zatruł i wymagał natychmiastowej pomocy weterynarza. Zamiast jednak na leczenie, zwierzę za sprawą ornitologa Marka Stajszczyka, który zabrał je od mieszkańca Szydłowic, trafiło najpierw do siedziby Urzędu Miasta Brzeg, gdzie wykonano mu sesję zdjęciową z burmistrzem. Chory ptak czekał na pomoc specjalistów przez ponad 6 godzin - zaalarmował portal Brzeg24.pl. Jerzy Wrębiak zlekceważył zasadę 3xC (cicho, ciemno, ciepło) odnoszącą się do procedury ratowania dzikich ptaków. Urzędnicy wiedzieli o chorym bieliku od godziny 13:05, ale Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt powiadomili dopiero o 15:55. Ostatecznie chory ptak trafił w ręce weterynarza dopiero o godzinie 19:00.
Burmistrz Jerzy Wrębiak nie widzi w swoim zachowaniu niczego zdrożnego. - Każdy dobry uczynek musi być "przykładnie ukarany". Zamiast podziękowań spotkała mnie fala krytyki ze strony czytelników tygodnika "Panoramy Powiatu Brzeskiego" - odpowiedział portalowi Brzeg24.pl.