Co prawda zima się już kończy, ale warunki w górach do jazdy na nartach wciąż są świetne. Z ostatnich dni ferii skorzystał też minister Warchoł z rodziną. Zrobił krótką przerwę w pracy, żeby z żoną Joanną i trójką dzieci: Kornelią 9 l., Ksawerym 7 l. i Klarą 3 l. poszaleć na śniegu w Arłamowie.
Minister Warchoł doznał urazu: Nagle poczułem przeszywający ból. Żona zawiozła mnie do szpitala
- To był bardzo krótki, ale intensywny czas. Były łyżwy, narty, sanki, wspinaczka na ściankach, dzieci po prostu szczęśliwe - opowiada z uśmiechem "Super Expressowi" pan minister. Niestety, ostatniego dnia pobytu doszło do niebezpiecznej sytuacji. - Gdy zjeżdżaliśmy z Ksawerym ze stoku na nartach, nagle synek wpadł rozpędzony w siatkę zabezpieczająca trasę - wspomina minister. Tata ruszył natychmiast na pomoc. - Na szczęście dziecku nic się nie stało - opowiada przejęty Marcin Warchoł - Ale ja tak niefortunnie ustawiłem narty, że poczułem przeszywający ból w nodze - dodaje.
Minister trafił do szpitala w Lubaczowie. Diagnoza: pęknięta torebka stawowa w kolanie. - Na szczęście obyło się bez operacji, ale trzy tygodnie obowiązkowo muszę mieć nogę w ortezie - mówi. Minister nie traci jednak dobrego humoru: - To dla mnie nauczka, żeby się podszkolić z jazdy na nartach - żartuje. - A tak na poważnie: żeby kogoś chronić trzeba samemu dobrze jeździć - dodaje minister Marcin Warchoł.
Rodzicu! Wozisz dziecko samochodem?
Posłuchaj eksperta i sprawdź czy dobrze dbasz o jego bezpieczeństwo!
Listen on Spreaker.