Robert Biedroń nie boi się wprost mówić o swojej miłości do Krzysztofa Śmiszka. Wręcz przeciwnie, w mediach społecznościowych chwalą się swoimi rocznicami, wspólnymi podróżami i codziennym życiem pod jednym dachem. Niestety, w realnym świecie sprawa wygląda zupełnie inaczej, o czym w TVN24 opowiedział Robert Biedroń. Okazuje się, że nie mogą sobie okazywać czułości i bliskości tak jak inne pary w miejscach publicznych. Polityk wyznał, że kiedy idzie z Krzysztofem Śmiszkiem po ulicy w Warszawie, nie trzymają się za ręce. Powód jest okropny i niewyobrażalny dla większości par heteroseksualnych.
W GALERII PONIŻEJ MOŻESZ ZOBACZYĆ, JAK ROBERT BIEDROŃ I KRZYSZTOF ŚMISZEK BAWILI SIĘ NA KRECIE
- Nie, bo się boimy, bo jesteśmy przez lata wytresowani, żeby tego nie robić. To się nosi w sobie. To są lata upokorzeń, lata spojrzeń, uwag, pewnej homofobicznej tresury, którą się przechodzi – mówił Robert Biedroń.
Sprawdź: Maja Staśko szczerze o dzieciach, orientacji, seksie bez zgody i związkach. Mocna rozmowa
Podczas rozmowy zwrócił uwagę, ze nie tylko on jest w takiej sytuacji. Ten strach według niego towarzyszy niemal wszystkim parom jednopłciowym w Polsce, co dla Roberta Biedronia nie mieści się w głowie.
- Ludzie się boją. Pomimo tego, że nosimy dowody europejskie, deklarujemy europejskie wartości to żyjemy nadal w państwie, w którym nie można być sobą. To bardzo trudne – stwierdził.
Robert Biedroń wyznał też, ze nawet w Brukseli stroni od trzymania Krzysztofa Śmiszka za rękę, bowiem niepokój, jaki odczuwa będąc w kraju, towarzyszy mu cały czas. Nie da się zaprzeczyć, że to musi być przykre. N szczęście jednak w domowym zaciszu i wśród przyjaciół politycy nie muszą się niczego obawiać i mogą być w pełni sobą!