Roman Giertych i Krzysztof Stanowski

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express; Filip Naumienko/REPORTER

ależ wymiana "uprzejmości"

Roman Giertych zaatakował Krzysztofa Stanowskiego i się nadział. Wyszedł na jaw kompromitujący fakt z przeszłości

2025-01-07 10:27

Choć wciąż trwają dywagacje, czy jego deklaracja o chęci startu w wyborach prezydenckich to nie żart, Krzysztof Stanowski coraz częściej atakowany jest w mediach społecznościowych za swoje rzekome konotacje z poprzednią władzą. Tym razem w dziennikarza postanowił mocno uderzyć Roman Giertych. Poseł chyba nie spodziewał się, że Stanowski zdecyduje się wejść z nim w aż taką polemikę. Twórca Kanału Zero przypomniał pewien kompromitujący fakt z przeszłości Giertycha, z czasów, w których był on ministrem edukacji narodowej.

Krzysztof Stanowski znany jest z kontrowersyjnych i prowokujących dyskusję wpisów w sieci. Podobnie zresztą można by opisać Romana Giertycha, adwokata i obecnego posła klubu Koalicji Obywatelskiej, który prowadzi zespół parlamentarny ds. rozliczeń poprzedniej władzy. Postanowił on zaatakować przebywającego na wakacjach dziennikarza, zarzucając mu, że mógł sobie na nie pozwolić dzięki temu, że dostawał dużą kasę ze spółek skarbu państwa w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości (zwłaszcza współpracy z poprzednim kierownictwem Orlenu, określając prześmiewczo Stanowskiego mianem "Barda Obajtka").

Zobacz: Minister sportu węszy spisek i oskarża Dudę o kłamstwo. "To wygląda na transakcję wiązaną"

- Swoją drogą to cudownie, że płacąc od 20 lat co roku ogromne podatki z moich firm adwokackich mogłem się przyczynić pośrednio do tego, aby Pan sobie odpoczął na Malediwach. Proszę się nie spalić na słońcu! #BardObajtka - napisał Giertych pod wakacyjnym zdjęciem Stanowskiego. - Ja z kolei nie sądziłem, że moje ogromne podatki będą iść na pensję trolla internetowego - szybko odpisał dziennikarz. - Nie wiem kogo ma Pan na myśli mówiąc o trollu internetowym. Z pewnością nie mnie, gdyż ja pensji w Sejmie nie biorę, żadnych zleceń rządowych czy ze spółek Skarbu Państwa nigdy nie miałem i nie mam. O kim Pan pisze? - kontynuował poseł. Stanowski pokazał wówczas wpis z oświadczenia majątkowego posła KO, w którym podaje, że pobiera dietę parlamentarną w wysokości ponad 6 tys. złotych. - To nie jest pensja, tylko dieta z której nie można zrezygnować bardzie Obajtka. Tak więc przeznaczam ją na sprawy społeczne: charytatywne i polityczne. Między innymi na finansowanie pisania zawiadomień na wykradanie przez PiS pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa - przyznał Giertych.

Sprawdź: Donald Tusk pokazał zdjęcie z bałwankiem. Wybuchła afera na całą Polskę! Wszystko przez nos z papryki

- To są pieniądze z moich podatków. A to czy pan je przeznacza na sprawy społeczne, czy na alkohol, czy może na naukę tańca, to mnie zupełnie nie interesuje. Zresztą akurat się zgadzamy: wiadomo, że do sejmu nie szedł pan po pieniądze, tylko po immunitet - ironicznie skomentował Stanowski. Giertych zaproponował wówczas, że wpłaci adwersarzowi wysokość swojej miesięcznej diety, jeśli ten odda wszystkie dochody otrzymane ze współpracy ze spółkami za 2023 rok na cele charytatywne. - Proszę pana, ja od pana żadnych pieniędzy nie chcę, bo boję się, że mogą być brudne i później będę mieć problemy. Wolę swoje zupełnie legalne i niekontrowersyjne dochody - przeczytał w odpowiedzi. W międzyczasie Stanowski przypomniał, że Giertych jako minister edukacji w pierwszym rządzie PiS, promował... siebie w prywatnych mediach za pieniądze publiczne.

Galeria poniżej: Roman Giertych ma piękną żonę Barbarę

Sonda
Jak oceniasz polityczną działalność Romana Giertycha?
GIERTYCH ROZLICZY LUDZI ZIOBRY? GRUCA: TO JEST ORDYNARNY WAŁ!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki