Co to jest rozwód kościelny? Jak wygląda procedura
Według statystyk w 7 na 10 sprawach w Polsce wydawany jest wyrok stwierdzający tzw. rozwód kościelny. Co to w ogóle jest rozwód kościelny? Jak wygląda cała procedura? - Kościele nie ma rozwodów, bo małżeństwo jest sakramentem na całe życie. Nie można więc mówić o rozwodzie w rozumieniu prawa świeckiego. Jednak każdy wierny może zaskarżyć swoje małżeństwo, gdy uważa, że zostało ono nieważnie zawarte. Wtedy należy złożyć skargę powodową do sądu kościelnego. W takim pozwie wskazuje się podstawę prawną, która uzasadnia nieważność ślubu oraz opisuje się całą historię narzeczeństwa i małżeństwa. Pozew do sądu kościelnego można zredagować samodzielnie bądź przy pomocy adwokata kościelnego - tłumaczył w rozmowie z portalem Money.pl adwokat kościelny dr Michał Poczmański. O swoich dramatycznych doświadczeniach związanych z rozwodem kościelnym opowiedziała portalowi tokfm.pl pani Maja Szwedzieńska. Unieważnienie małżeństwa przypominało drogę przez mękę.
Pani Maja po przesłuchaniu przed rozwodem kościelnym: "Miałam dreszcze, jakbym miała gorączkę"
Kobieta koszmarnie wspomina dzień przesłuchania w Metropolitalnym Sąd Duchowny we Wrocławiu. Wydarzenia miały miejsce 12 lat temu. Pani Maja była po ślubie 13 lat. - Był 6 grudnia. Zimno i deszczowo. Po 9 godzinach, gdy opuszczałam budynek, miałam dreszcze, jakbym miała gorączkę. Nie żyją moi rodzice, przeszłam przez rozwód cywilny, ale nie przypominam sobie gorszego dnia w moim życiu niż ten, w którym składałam zeznania w sądzie biskupim - wyznała. Wyjątkowo krępujące miały być dla niej pytania o życie intymne. - Byłam pytana o to, co się działo w sypialni. Pod każdym możliwym kątem. I robiłam to pod przysięgą na Biblię. Czułam więc, że nie mogę powiedzieć: "Co cię to, do cholery, obchodzi?". Tymczasem duchowny wypytywał ze szczegółami, jak wyglądała moja noc poślubna, w jakiej pozycji i ile to trwało - wspominała. - Raz już nie wytrzymałam i wskazałam, że przecież w skardze nie podnosiłam żadnych argumentów dotyczących współżycia seksualnego, że chodziło o przemoc. Na to usłyszałam, że to ksiądz jest tutaj pracownikiem sądu i on mnie przesłuchuje - dodała roztrzęsiona kobieta.