Mikołaj Pawlak skomentował śmierć Kamilka z Częstochowy: Ktoś nie spojrzał, jak brutalne są kawałki układanki życia chłopca
Mikołaj Pawlak w porannej audycji pojawił się zdalnie, łączył się z Kijowa, do którego pojechał, by uczestniczyć w konferencji zorganizowanej przez ukraińskiego Rzecznika Praw Obywatelskich i prezydenta Wołoymyra Zełenskiego. Jak przyznał Pawlak noc w Kijowie nie minęła spokojnie: - Przed chwilą wróciłem ze schronu. Były 2 naloty. Dziś na Dzień Dziecka ruskie bomby spadły i zabiły 2 dzieci, więc jest niespokojnie - komentował RPD. Po omówieniu tematów związanych z wojennym losem ukraińskich dzieci, przyszedł czas na pytania o sprawy polskie, w tym o sprawę tragicznej śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy. Jak przyznał Rzecznik Praw Dziecka w sprawie chłopczyka, który był maltretowany przez ojczyma, wielu popełniło błędy: - Zbieram teraz protokoły kontroli z różnych instytucji: kuratorskich, nadzoru administracyjnego nad sądem, Ministerstwa Sprawiedliwości, resortu edukacji, rodziny. Potwierdza się, że była ślepota, wszyscy mieli klapki na oczach. Ktoś nie spojrzał, jak brutalne są kawałki układanki życia chłopc. - Większość z instytucji popełniła błędy, nie wskazując sądowi i ostatecznie sąd nie podjął decyzji, która pozwoliłaby uratować Kamilka - ocenił gorzko gość radia ZET. Dalej poruszone zostały inne kwestie związane m.in. z polskimi szkołami i wychowaniem dzieci.
Rzecznik Praw Dziecka aż zamilkł w czasie wywiadu. Padło pytanie o jego przeszłość
W internetowej części wywiadu Rymanowski zadawał swojemu rozmówcy pytania od internautów. Jedno z nich szczególnie zaszokowało Rzecznika Praw Dziecka, a brzmiało ono tak: "Dlaczego podpalił pan brata?". Pawlak w pierwszej chwili aż zamilkł, a po chwili wyznał: - Byłem młody i głupi. Dawno sobie już to z bratem wyjaśniliśmy - odparł. Dopytany, przyznał, że za to przewinienie dostał klapsa, a było to w latach 80. lub 90. po czym Pawlak wyjaśnił: - Teraz mamy inne metody wychowawcze. Staramy się wychowywać ludzi na prawych ludzi, pokazywać im świat (...) całe życie uczymy się na własnych błędach. Obyśmy wyciągali z nich wnioski - komentował. O historii z podpaleniem brata Mikołaj Pawlak kilka lat temu opowiadał w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Mówił wówczas, za co dostawał lanie: - Jeżeli polaliśmy bratu denaturatem nogę, a potem ją podpaliliśmy. Ojciec w porę zareagował. Tak, że przez dobrą chwilę nie mogłem siadać (...). Wiele osób nawet podniesienie głosu może uznać za przemoc – dodał wówczas.