Stanisław Karczewski nie marnuje ani chwili przed wyborami i w wolnej chwili ostro bierze się do roboty. Polityk postanowił wyprać brudy szorując hamak, wytrzepał dywan i umył huśtawkę. Wszedł nawet na dach!
- Musiałem wyczyścić dach z bluszczu, bo wchodził na fotowoltaikę z której jestem zadowolony. A w przyszłym roku zainstaluję pewnie pompę ciepła – mówił nam. - Mamy duży ogród, który wymaga ogromnej pracy. Mam mało czasu w tym przedwyborczym okresie, ale jakoś sobie radzimy z żoną – dodał.
Takie porządki mogą zmęczyć bardziej niż wyjście na siłownię i wyrobić kondycję, o którą polityk dba przed wyborami. Politykowi towarzyszyły jego dwa piękne psy, które skorzystały z chwili przerwy swojego pana i przyszły po odrobinę czułości.
- Poza tym realizowałem wszystkie polecenia żony, czyli trzepałem dywan, myłem hamak, sprzątałem, podlewałem krzewy – skwitował Stanisław Karczewski. Taki mąż to prawdziwy skarb!