Kaczyński w lubelskim szpitalu
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w czwartek (20 lutego) polityk przyjechał do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznym im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Trafił na oddział kardiologiczny. Dlaczego wybrał akurat tę placówkę? Domniemywano, że chodzi o to, że szpital jest w gestii Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie, którym kieruje Jarosław Stawiarski z Prawa i Sprawiedliwości. Z naszych informacji wynikało, że pobyt w szpitalu był związany z problemami z nadciśnieniem.
Zobacz: Wiemy, co dolegało prezesowi Kaczyńskiemu: "Od dawna bierze na to leki"
- Tym razem nie chodzi o kolana. Od lat prezes leczy się na nadciśnienie i bierze leki. W szpitalu w Lublinie ma właśnie mieć uregulowane ciśnienie. Wszystko zostało zaplanowane na dwa dni - mówił nam jeden z polityków PiS.
Jak podawała "Gazeta Wyborcza", Jarosław Kaczyński został przyjęty jako "pacjent NN", czyli osoba o nieznanej tożsamości. Ponadto przekonywano w artykule, że w trakcie przyjęcia byłego premiera, pół oddziału kardiologii zostało zamknięte
Konferencja dyrektora Mateja
Do tych zarzutów na specjalnie zwołanej konferencji prasowej postanowił odnieść się dyrektor placówki Piotr Matej. - Szpital w tym czasie funkcjonował normalnie. Przyjęliśmy ośmiu pacjentów, a wypisaliśmy dziewięciu. Kolejnego dnia hospitalizowanych było 54 pacjentów. Przyjęliśmy sześciu, natomiast wypisaliśmy siedemnastu. Trudno mówić zatem o ograniczeniu dostępności - tłumaczył. Dodał przy tym, że ograniczono jedynie odwiedziny. - Nie tylko na oddziale kardiologii, lecz również innych. Związane jest to z powszechnie panującą grypą - wskazywał, tłumacząc ponadto, że w tym czasie pacjenci z kardiologii, którzy "byli w stanie chodzić, mogli spotykać się ze swoimi bliskimi w sali konferencyjnej". - Pacjenci, których stan zdrowia nie pozwalał na przejście, byli normalnie odwiedzani przez rodziny w sali - twierdził.
Sprawdź: Generał Komornicki: Czas na powszechny pobór do wojska!
Dyrektor szpitala w Lublinie przyznał szczerze, że Jarosław Kaczyński rzeczywiście został początkowo zapisany w dokumentacji szpitala jako pacjent NN, czyli bez ustalonej tożsamości. - Pani doktor udzielająca świadczeń medycznych poprosiła informatyków o zanonimizowanie, ale do tego czasu personel pomocniczy wstawił niefortunne NN - przekonywał. Jak dodał, nikt w szpitalu nie miał zamiaru ukrywać pacjenta, a sytuacja trwała zaledwie kilka godzin. - Jest to związane z emocjami pracownika. Kiedy pojawia się ktoś z pierwszych stron gazet, z telewizji, to temu towarzyszą emocje. Ja to po ludzku rozumiem - zakończył ten wątek.
Jak donosił Onet, Matej wraz z Jarosławem Stawiarskim, marszałkiem woj. lubelskiego, miał witać prezesa PiS kwiatami. - 20 lutego nie mogłem witać pacjenta kwiatami, bo wtedy leżałem pod separatorem w szpitalu klinicznym nr 1 w Lublinie. Z tego, co wiem, pacjenta kwiatami nie witał też Jarosław Stawiarski, marszałek woj. lubelskiego - wyjaśniał dyrektor. Jak przekonywał, Kaczyńskiemu nie stworzono specjalnych warunków pobytu. - Sala jednoosobowa nie jest salą VIP-owską. Z tej sali korzystają wszyscy pacjenci - stwierdził jednoznacznie.
Przeczytaj: Morawiecki ostro o Zełenskim: „Zaatakował Polskę, postawił na niewłaściwego zawodnika”
Wyjaśnień w sprawie pobytu prezesa PiS na oddziale kardiologii zażądał od lecznicy przy al. Kraśnickiej Narodowy Fundusz Zdrowia. - NFZ otrzymał od nas wszystkie informacje, jakich żądał. Do chwili obecnej fundusz nie zgłosił żadnych zastrzeżeń w związku z ograniczeniem lub brakiem dostępu do świadczeń - zapewnił Matej.
Galeria poniżej: Kaczyński pojechał w święta na cmentarz. Doszło do mocno niezręcznej sytuacji
